Felieton - Nie przeproszę i przeprosin nie oczekuję

Fot. Unsplash/Mr Cup Z tego, co wiem, moi przodkowie byli ludźmi porządnymi. I po mieczu i po kądzieli. Nie słyszałam o żadnych rodzinnych tajemnicach z trupem w tle, czy choćby z jakąś grubszą czy drobniejszą aferką. Ale ważne jest tu sformułowanie: „z tego, co wiem”. A z pewnością nie wiem wszystkiego. Bo nikt nie może znać losów, a zarazem grzechów każdego swojego antenata. Naszą część Europy nawiedzały różne dziejowe zawieruchy – wojny, rewolucje, powstania, bunty. I ani ja, ani nikt nie może mieć pewności, kto i jak się zachował, czy nasi przodkowie zawsze byli wyłącznie bohaterami z kryształu. Jedni pewnie byli – inni nie. O ile mogę przyjąć, że moi dziadkowie, Zygmunt i Tadeusz nigdy nie splamili się żadnym świństwem a już na pewno nie mieli na sumieniu zbrodni, to co ja wiem o ich dziadkach, pradziadkach i innych praszczurach…? Mój odległy przodek był żołnierzem w carskiej armii i walczył w wojnie rosyjsko-tureckiej. Był wcielony do wojska w ramach przymusowej branki. I c...