FELIETONY - Faktury Kijowskiego

Fot. Dorota Ceran Pierwszy raz zetknęłam się z Mateuszem Kijowskim w Łodzi podczas flash moba zorganizowanego pod ośrodkiem TVP w obronie niezależności mediów. Ten dzień był dla mnie szczególny. Wiedziałam, że lada dzień odejdę z TVP, w której przepracowałam ćwierć wieku. Wiedziałam, że bardzo źle zaczyna się dziać z moją ukochaną firmą. I bolała mnie świadomość, że z okien, zza żaluzji łypią na protestujących oczy moich serdecznych kolegów, którzy oddalali się ode mnie z szybkością światła. Rzadko płaczę, właściwie – nigdy. Ale wtedy łzy zasnuwały mi obraz, byłam smutna, wściekła, nieszczęśliwa. Mateusz mnie z tamtego okresu z pewnością nie pamięta, byłam częścią tłumu. Patrzyłam na gościa z włosami spiętymi na karku i widziałam człowieka pełnego charyzmy i energii. Widziałam człowieka, który może poprowadzić ludzi przeciwko złu. Podeszłam wówczas do niego, by uścisnąć rękę i powiedzieć „Dziękuję”. I myślałam, jakie to...