Posty

Wyświetlam posty z etykietą Kallimach

"Segretario" Macieja Hena, czyli jak pokochałam Kallimacha - recenzja

Obraz
Książki, książki, książki…. W panującej wokół intelektualnej smucie są dla mnie lekiem, który pozwala znieść   wszech rozprzestrzeniającą się głupotę, butną niewiedzę, pełną pychy i zadowolenia z siebie ignorancję. Czasami ten lek jest dobry i skuteczny, czasami taki sobie… ale zdarzają się cudowne, ozdrowieńcze specyfiki, które ratują mnie przed ostateczną utratą wiary w człowieczą mądrość. Każdego roku jakiś autor wyciąga mnie z otchłani. Maciej Hen robi to już po raz trzeci.   W 2016 roku uświadomił mi, jak ważna jest rola dziennikarza, który nie tylko nie powinien ograniczać się do relacjonowania rzeczywistości ale musi pamiętać, że sposób, w jaki to robi (i czy w ogóle robi) może mieć ogromne skutki społeczne. To za sprawą powieści „Solfatara”, której akcja dzieje się w moim ukochanym, siedemnastowiecznym Neapolu, dotkniętym szaleństwem powstania Masaniella, neapolitańskiego Jakuba Szeli. Trzy lata później ten sam autor wytłumaczył mi, że dobro i zwykła ludzka pr...