Felieton - Gwiazdeczka
Co wzbudziło w mijającym tygodniu największe poruszenie? Obok wielu wypowiedzi polityków oraz wielu zdarzeń z pewnością orędzie Andrzeja Dudy w sejmie. Używam jedynie imienia i nazwiska, jako że nazywanie tego pana z użyciem nazwy sprawowanego przez niego urzędu, byłoby w moim odczuciu brakiem szacunku dla tego urzędu.
To bardzo smutne, że powołano
na najwyższy urząd Rzeczpospolitej kogoś, kto nie tylko do niego nie dorósł na samym początku
pierwszej kadencji, ale przy finiszu drugiej nie zdradza żadnych oznak
osobistego rozwoju. Mimo składanej niegdyś deklaracji, że ciągle się uczy.
Z początku widzieliśmy po
prostu polityka PiS, który stara się sprostać oczekiwaniom swojego bossa.
Jarosław Kaczyński stworzył go niczym Pigmalion Galateę, tyle że w postaci z
kości słoniowej było więcej własnej osobowości, niż w wyciągniętym z czwartego politycznego
rzędu podwładnym.
Ta podrzędność jest tu
kluczowa i wiele mówi o kondycji intelektualnej Dudy. Był bowiem wciągany przez
lata na dość ważne stanowiska (ekspert od legislacji Klubu Parlamentarnego
Prawo i Sprawiedliwość, wiceminister sprawiedliwości, sędzia Trybunału Stanu, podsekretarz
stanu w Kancelarii Prezydenta RP, przewodniczący klubu radnych Prawa i
Sprawiedliwości, poseł do Parlamentu Europejskiego) a jednak dla opinii
publicznej wciąż pozostawał postacią zupełnie anonimową.
Jarosław Kaczyński stworzył
swoją Galateę, jednak jak obserwujemy przez lata, nie darzy jej sympatią.
Raczej głęboką pogardą. Dawał temu wyraz wielokrotnie. A Duda poddawał się temu
bez szemrania narażając na szwank godność urzędu. Kaczyński
publicznie odmawiał podania mu ręki, kazał czekać na siebie w Pałacu
Prezydenckim, aż w końcu w ogóle zaniechał z Dudą bezpośrednich kontaktów na
kilka lat. Ale to przecież nie zrażało w niczym człowieka z pałacu. Mimo kilku
oznak niesubordynacji (niechęć do Jacka Kurskiego czy pochwała wyboru Marcina
Kierwińskiego na pełnomocnika rządu ds. odbudowy kraju po powodzi) Duda nie
pozostawia wątpliwości, po której stronie sceny politycznej stoi. Na pewno nie
po stronie wszystkich Polaków, to już wiemy nie od dzisiaj.
Ale nawet nie to boli
najbardziej. W moim odczuciu o wiele bardziej bolesne jest to, że ktoś, kto
zasiada na stanowisku polskiego prezydenta pozbawiony jest jakiejkolwiek
powagi. Nie sposób wykrzesać w sobie szacunku dla człowieka, który nocami
konferuje w „Leśnym Ruchadłem”, który próbuje mówić po angielsku tak, że
doprowadza do ataku śmiechu Kamalę Harris (a podczas kandydowania w 2015 roku jednym z jego atutów miała być dobra znajomośc tego języka, o czym wielu dziś nie pamięta), w trakcie przemówień robi miny niczym
Mussolini, wrzeszczy, robi dramatyczne pauzy… a co najśmieszniejsze i
najsmutniejsze zarazem – wydaje mu się, że jest pomazańcem bożym, porównuje
swoją rolę w funkcjonowaniu sądownictwa do roli piastowskiego króla
(przemówienie w Sądzie Najwyższym).
Trudno zapomnieć obrazy
takie jak ukrywanie wyrokowców – Kamińskiego i Wąsika w pałacu, utulanie
Mariusza Kamińskiego po powrocie z więzienia, ułaskawianie przemocowca
i kazirodczego gwałciciela w imię
szacunku dla instytucji rodziny, odmawianie kobietom prawa do stanowienia o
sobie i swoim ciele, kontakty z niedemokratycznymi, bliskimi Kremla przywódcami, jak Orban czy Milosz Zeman...
W orędziu, które tak
ostatnio poruszyło wiele osób Andrzej Duda był uprzejmy m.in. grzmieć na temat,
jak to nazwał – „uchwałokracji”. Pewnie zapomniał, że w 2015 rzekł był: Uchwały
sejmu to emanacja woli społecznej. W
2015 roku buntował się przeciw wyrokom Trybunału Konstytucyjnego, dzisiaj kocha
go całym sercem.
Ci z Państwa, którzy
liczą czas zwłaszcza w mediach do sierpnia przyszłego roku, opatrzeni
uśmiechami obywateli popełniają grzech pychy. Jeszcze nie wygrali wyborów
prezydenckich,
a już odliczają, zamiast zająć się pracą dla Polski i Polaków. Tu i teraz.
W świecie celebrytów
nieraz obserwujemy przypadki głupiutkich gwiazdek, które nie potrafią unieść ciężaru
popularności, sławy, pieniędzy. Mogłyby zrobić z tego dobry użytek, ale cóż,
skoro nie potrafią. Popadają w kłopoty, tracą kontakt z rzeczywistością. Andrzej
Duda jest dla mnie taką właśnie gwiazdeczką dwóch długich sezonów.
WESPRZYJ ceran.press
https://zrzutka.pl/7vbfmv#description
Komentarze
Prześlij komentarz