TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

 


Kiedy w 2016 roku pewien rosyjski, dodam – dysydencki dziennikarz zapytał mnie, czy odczuwam w swojej pracy coś w rodzaju autocenzury, powiedziałam mu, że absolutnie nie. Mało tego – z całą mocą zapewniłam go, że w Polsce dziennikarze w ogóle nie mają tego problemu, że jedyna forma autocenzury to ta, która nie pozwala na zrobienie komuś krzywdy. Bardzo się zdziwił. Bo przecież rosyjscy dziennikarze nigdy nie mieli tego komfortu.
  A ja w swojej naiwności pękałam z dumy, że żyję w kraju, gdzie dziennikarz może bezpiecznie i zgodnie z sumieniem pracować.

I jeszcze tego samego roku przekonałam się, jak bardzo nie miałam racji. Jak szybko okaże się, kto jest kim naszym zawodzie. I tu już nawet nie chodzi o autocenzurę, lecz o zwykłe sprzedanie duszy diabłu.

W ciągu kilku miesięcy zmienił się w Polsce świat. A już świat, który znałam z TVP – przewrócił się i porozbijał na kawałki.

Po wygranych wyborach 15 października wiedziałam, że mój świat wraca. Powoli, ale wraca. Także ten telewizyjny.

Ileż radości wzbudziło we mnie pierwsze wydanie „19.30”! TVP INFO nareszcie stała się znowu normalną, rzetelną stacją, wrócili na antenę tacy dziennikarze jak Justyna Dobrosz-Oracz czy Roch Kowalski. Na pysk wyleciały dotychczasowe dziennikarskie gnidy, takie jak Rachoń, czy Holecka. I to, że spełniają się w prawicowych szczujniach, niewiele im już pomoże.

Jedyny problem widzę w kondycji ośrodków regionalnych. Jest ich 16. Mogłyby odgrywać bardzo ważną rolę w życiu mieszkańców swoich regionów, powinny być nie tylko odbiciem i opisem tego wszystkiego, co mieszkańców interesuje, ale ich zadanie – to także wyjaśnianie, zachęcanie, wspieranie postaw obywatelskich i integracja środowisk. Patrzenie politykom na ręce, wykazywanie błędów i dostrzeganie ewentualnych zasług także. Jeden warunek – programy muszą być interesujące. Czyli? Czyli prowadzone przez profesjonalistów,  w profesjonalnie przygotowanych wnętrzach (studyjnych bądź plenerowych), wiarygodne, rzetelne, etyczne, i odpowiadające na zapotrzebowanie widzów. Jeśli się robi program, w którym dwóch dziennikarzy próbuje ubawić widzów swoim śpiewem niemiłosiernie fałszując[1], w czasie gdy społeczeństwo wali do kina, by zobaczyć obrady sejmu, to jaka może być szansa na sukces?

Sprawdziłam.

Otóż, z badań jednej z czołowych pracowni  badających pomiary widowni, do których dotarłam wynika, że w lipcu tego roku cała TVP3 (wszystkie ośrodki) miały oglądalność na poziomie 40 tysięcy odbiorców. Czyli każdy z ośrodków średnio miał w lipcu 2500 widzów, co z kolei oznacza, że każdego dnia lipca przed ekranami zasiadały 83 osoby, by obejrzeć programy swojego ośrodka terenowego. Przypominam, że są to dane uśrednione. Czyli jedni mogli mieć wytrwałych widzów więcej, inni żadnego.

Nie wiem, jak jest w innych regionach, ale w Łodzi nie spotkałam nikogo, kto oglądałby rodzimą antenę. Ona w świadomości odbiorców po prostu nie istnieje.

Ktoś mógłby zapytać: po co zatem w ogóle utrzymywać tę fikcję? Przecież to kosztuje! Otóż, z całą mocą twierdzę, że TVP3 i wszystkie składające się na nią ośrodki muszą istnieć! Tylko, na litość, niechże ktoś zajrzy na te anteny, zastanowi się nad błędami, ustanowi strategię działania. To jest ogromny potencjał, a rola, jaką ośrodki mają do odegrania – nie do przecenienia! Kwestia finansów wcale nie musi być kluczowa. Przecież TVP ma prawo do wyświetlania reklam. Ale znajdźcie mi sponsora, który będzie się reklamował dla 83 osób. Prędzej pójdzie do telewizji osiedlowej, bo i taniej i widownia większa.

Wiem, że nie da się wszystkiego w kraju naprawić od razu. Wiem, że infantylne są oczekiwania natychmiastowych zmian. Nie mam do nikogo pretensji, bo wiem, jak trudno jest wyprowadzać kraj z zapaści prawie w każdej dziedzinie życia społecznego. Ale ponieważ TVP leży mi na sercu, ponieważ oddałam jej 26 lat mojego życia, apeluję o zwrócenie uwagi na to, czego być może nie widać tak dokładnie z wyżyn warszawskiej centrali.

Na koniec zapytam tych, którzy mają pieczę nad wizerunkiem TVP3 Łódź. Pewni jesteście Państwo, że ta informacja ucieszy widzów? Ktoś nad tym panuje?


Monika Borkowska będąca znanym pisowskim oficerem propagandy nadal widnieje na stronie. Tymczasem program prowadzi Robert Nowacki. 


WESPRZYJ ceran.press

https://zrzutka.pl/7vbfmv#description


 


[1] https://lodz.tvp.pl/77438954/no-to-gramy


Komentarze

  1. Chciałabym, żeby istniała lokalna telewizja, która zajmowałaby się lokalnymi sprawami. Która pomogłaby w walce mieszkanców z Urzędem miasta. Tak wiem, ze prezydenta wybiera sie w wyborach powszechnych, ale co zrobić, gdy większośc nigdy nie próbowala załatwić coś w urzędzie, nie próbowała przekonać władz do założenia kwietnika czy remontu chodnika. Albo do systematycznego sprzątania miasta. Większości to nie obchodzi, z okien samochodu tego nie widać. Dopiero w reportażu interwencyjnym w TV mogą coś zobaczyć. I władza też szybciej reaguje, gdy sprawa staje się publiczna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja biedna telewizja

Felieton - Nie udało się, panie Rau.