"Segretario" Macieja Hena, czyli jak pokochałam Kallimacha - recenzja




Książki, książki, książki…. W panującej wokół intelektualnej smucie są dla mnie lekiem, który pozwala znieść  wszech rozprzestrzeniającą się głupotę, butną niewiedzę, pełną pychy i zadowolenia z siebie ignorancję. Czasami ten lek jest dobry i skuteczny, czasami taki sobie… ale zdarzają się cudowne, ozdrowieńcze specyfiki, które ratują mnie przed ostateczną utratą wiary w człowieczą mądrość. Każdego roku jakiś autor wyciąga mnie z otchłani.

Maciej Hen robi to już po raz trzeci.  W 2016 roku uświadomił mi, jak ważna jest rola dziennikarza, który nie tylko nie powinien ograniczać się do relacjonowania rzeczywistości ale musi pamiętać, że sposób, w jaki to robi (i czy w ogóle robi) może mieć ogromne skutki społeczne. To za sprawą powieści „Solfatara”, której akcja dzieje się w moim ukochanym, siedemnastowiecznym Neapolu, dotkniętym szaleństwem powstania Masaniella, neapolitańskiego Jakuba Szeli.

Trzy lata później ten sam autor wytłumaczył mi, że dobro i zwykła ludzka przyzwoitość prawdopodobnie czekają tuż za rogiem, za ścianą sąsiada, w sklepie obok. I że nie muszą tego dobra nieść herosi z pierwszych stron gazet, tylko zwykły, przeciętny, a zarazem zupełnie magiczny gość… na przykład pan Marek.

Mijają cztery lata, wokół robi się coraz mroczniej - i oto znów pojawia się Maciej Hen. Tym razem w towarzystwie niebywale uzdolnionego, spragnionego wiedzy renesansowego młodzieńca, krakowskiego żaka pragnącego zostać medykiem oraz poety i królewskiego doradcy -  Filippa Buonaccorsiego, znanego szerzej jako Kallimach. O młodym człowieku wiemy, że jest niemiecką dziewczyną. Poetę, którego najczęściej znamy jedynie ze szkolnych wypisów, poznajemy w pełni jego renesansowego człowieczeństwa. Ponieważ od kilku lat bardzo bliska stała mi się  materia polityczna, nie mogłam oprzeć się refleksji, że czcigodny Kallimach byłby dzisiaj w opozycji i znów wielu krakowskich tuzów z państwowego dworu nie poznawało by go na ulicy.

Konstrukcja książki jest, jak zwykle u Hena, niezwykle precyzyjna, przemyślana. Tekst w całości stanowią listy wspomnianego młodzieńca Georga Starkfausta do jego (a de facto – jej) przyjaciółki Enneleyn. Zabieg nienowy, wykorzystywany w literaturze wielokrotnie, tu zastosowany w taki sposób, że niesie powiew ożywczej nowości. Być może dlatego, że bohater/ka śle z Karkowa do niemieckiego Heidelbergu listy za pośrednictwem ówczesnej, krakowskiej nowinki komunikacyjnej, jaką była poczta kupiecka Fuggerów.

Kraków, który oglądamy to piętnastowieczne (1496 rok), gęsto zaludnione miasto, pełne przedstawicieli wszystkich społecznych klas, wielu narodów, profesji, poglądów. Nad wszystkim góruje  Wawel z królewską siedzibą, gdzie jesteśmy pośrednimi świadkami intryg, świństewek, kopania dołków, wypierania ludzi mądrych przez chciwych głupców. Jakże aktualne, prawda? Choć dzisiaj nie na Wawelu rzecz się dzieje… ale do rzeczy: Kallimach, który doradza królowi Olbrachtowi, by nie uzależniał kraju od papiestwa i nie blokował przywilejów mieszczaństwu, zostaje za te światłe rady odsunięty od królewskiego ucha. Cóż, katolickie szlachciury, choćby i zaściankowe i do trzech zliczyć nie potrafiące – zawsze w Polsce swoje ucho znajdą.

Kallimach zatem, korzystając z wolnego czasu – opowiada sekretarzowi bieg swojego pełnego przygód życia. Tu już pojawia się nam gatunek powieści szkatułkowej, niczym „Rękopis znaleziony w Saragossie”, ale szczerze powiedziawszy – dzieło Hena, w mojej ocenie, intelektualnie przewyższa powieść Jana Potockiego o całe niebo. Ta jest bowiem wyłącznie awanturniczą powiastką o niczym, a „Segretario” w formie lekkiej i przejrzystej porusza najważniejsze zagadnienia i zadaje najistotniejsze pytania.

To pytania o kobietę i jej rolę w społeczeństwie, o jej prawa i możliwości; o rozdział Kościoła od państwa; o szacunek dla inności… Tu zatrzymam się chwilę dłużej. Otóż, za sprawą Georga poznajemy społeczność krakowskich Żydów w momencie, gdy władze wypędzają ich poza mury miasta i lokują w Kazimierzu. Georg zaprzyjaźnia się z nimi tworząc jeszcze jedną swoją osobowość dla potrzeb tej znajomości i dla potrzeb… higieny. Dlaczego? A… to już musicie przeczytać sami. Dość, że poznajemy historię diaspory w całej okrutnej niesprawiedliwości, jaka ją spotyka. Poznajemy też pogląd samego Kallimacha, który na wieść o pogromie w Kazimierzu mówi:

„Kto popełnia napaści na niewinne osoby, nie ma miejsca w moim domu dla niego.”

Urzeka dyskurs poety ze stajennym i kucharką:

„-Tigranie, mówiłeś o jakichś krzywdach od Żydów doznanych. Cóż ci oni takiego zrobili?

  - Mnie? – uśmiechnął się Ormianin – Mnie na szczęście nie, ale znam takich, których zdrowo oszwabili.

 - Oszwabili…(…) A to wszyscy Żydzi ich oszwabili, czy tylko niektórzy?

 - Niby to niektórzy (…) ale przecież to wiadomo, że u nich za każdym jednym łupieżcą cały kahał stoi.

 - Wiadomo? – to pytanie Filip skierował do Eudokii - Widomo? Skąd wiadomo?

 - Wiadomo, bo wszyscy wiedzą, proszę łaski pana.

(…) -A wiesz ty, co wszyscy mówią o rusińskich pannach? (…) Lepiej ci nie wiedzieć. (…) I na ten sam sposób wszyscy wiedzą różne rzeczy o Ormianach.”

Miałby i dzisiaj co robić pan Kallimach w ramach edukacji narodu nad Wisłą…

„Segretario” to pytania o miłość, o lojalność wobec siebie, o uczciwość w poglądach, o to kto jest katem a kto ofiarą… To pytania, na które, jeśli uważnie wczytamy się w myśl panakallimachową, znajdziemy sugestię odpowiedzi.

To także obraz Krakowa w czasach zarazy. I jakże ta średniowieczno-renesansowa krościca przypomina nasze ostatnie pandemiczne doświadczenia. Oczywiście, w Europie i w Krakowie XXI wieku nie walały się nam trupy na ulicach, ale izolacja, uodpornienie ozdrowieńców i kontakt z nimi jako panaceum  - brzmią znajomo.

Ponieważ książka wśród wielu walorów ma też frapującą fabułę, nie będę zdradzała wszystkiego. Dodam tylko, że na ostatnią scenę z Kallimachem w roli głównej liczyłam od samego początku, czekałam na nią, bojąc się, że nie nastąpi. Ale stało się!!!! Tak jak chciałam, choć, oczywiście, nie do końca tak…

Nigdy w życiu nie myślałam, że kiedyś pokocham Filippa Buonaccorsiego zwanego Kallimachem.




"Segretario", Maciej Hen, Wydawnictwo Literackie, 2023


Chcesz zobaczyć, kóre książki polecam, a których nie - zajrzyj tutaj: 





Dorota Ceran/ceran.press 

 Przedruki są możliwe z zastrzeżeniem podania źródła. 

 ceran.press to

 458323


 wyświetleń. Gdyby za każdym kryła się 1 złotówka... kto by nas zatrzymał? Czytasz? Jeśli możesz wesprzeć, zrób to, korzystając z linku:


 

Komentarze

  1. Dziękuję, jestem,, Segretario,, zaciekawiona, a może nie tylko, prawda zawsze idzie wąską , wyboista drogą, lecz nie ma labiryntu. Cenie bardzo odwagę i sprawiedliwość

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy