Relacja - Politycy opozycji obiecują zjednoczenie, czyli protest ws. Lex TVN w Łodzi
W niedzielę wieczorem ludzie wylegli na ulice w całej Polsce. Także w Łodzi, by protestować przeciwko kneblowaniu wolności słowa, przeciwko cenzurze, zamordyzmowi i domykaniu systemu. Bo nie tylko o zdemolowanie TVN tu chodzi. Rzecz sięga dalej i głębiej, a ludzie mają tego pełną świadomość. Nie umiem powiedzieć, ile było osób w sensie liczbowym (nigdy nie potrafię tego oszacować), ale kiedy weszłam na podest, by odczytać oświadczenie Towarzystwa Dziennikarskiego, zobaczyłam tłum po horyzont.
Protest zorganizował łodzki Komitet Obrony Demokracji. Jak zwykle, spotkanie prowadził przewodniczący, Mirek Michalski, który swoim ciepłym głosem, eleganckim, dyskretnym poczuciem humoru i wielką kulturą zawsze urzeka tłumy.
Mówców było kilkunastu, wśród
nich Prezydent Miasta – Hanna Zdanowska, która bardzo często uczestniczy w
protestach, choć zwykle unika przemów, by nikt nie zarzucał jej lansowania się.
Tym razem jednak udało się nakłonić Panią Prezydent do zabrania głosu, którym
podzieliła się ze swoim zastępcą, Adamem Pustelnikiem. Była też wśród
protestujących wiceprezydent Małgorzata Moskwa-Wodnicka. Czyli Magistrat w znaczący
sposób wsparł protest i dał wyraz swojemu oburzeniu na to, co wyczynia grupa, dzierżąca
w kraju władzę.
Mówiła poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska, która uczestniczyła w tej przedziwnej, zwołanej niezgodnie z prawem komisji Kultury i Środków Przekazu, która zainicjowała przywrócenie pod obrady ustawy LEX TVN. Obrady mogliśmy zobaczyć na antenie, która pozostaje solą w oku władzy. Między innymi właśnie dlatego. Pani poseł, zwykle spokojna, choć stanowcza, tym razem nie kryła ogromnych emocji. Bo zaiste, uczestniczyć w takim pokazie, jaki urządzili Piotr Babinetz, Marek Suski i Joanna Lichocka, to sejmowy survival.
Mówił profesor Jarosław
Płóciennik, który deklaruje, że mimo iż święta
są dla niego szczególnie ważnym czasem, gotów jest przyjść na kolejny protest
choćby w sam wieczór wigilijny.
Mówił doktor Tomasz Karauda, prawdziwy
bohater naszych pandemicznych czasów, który ratuje ludzi w chorobie, wyrywa ich
z łap śmierci, leczy… I za to spotykają go groźby, także te najcięższego kalibru,
ponieważ władza umizguje się do antyszczepionkowców, do płaskoziemców i
foliarzy uważających, że kovid to wydumana propaganda.
Mówił dr Andrzej Kompa, który jak
zwykle przypominał o łamaniu przez władzę praw człowieka i deklarował
nieustającą walkę aż po zwycięstwo.
Mówił (jakże ekspresyjnie!) chwytając tłum za serca - prof. Marcin Gołaszewski - przewodniczący Rady Misjskiej w Łodzi.
Mówił Janusz Nagiecki, pisarz,
artysta, aktywista KOD, który z wielką energią (jak zwykle) obiecał Jarosławowi Kaczyńskiemu, że tym razem
mu się nie uda.
Było sporo młodzieży, więcej niż
zwykle. I nie byli to już tylko młodzi ludzie reprezentujący elity.
Ale to, co uradowało wszystkich
najbardziej, to wystąpienia polityków. Tak, tak, właśnie polityków. Ponieważ
wszyscy nareszcie zadeklarowali szeroką współpracę. Obiecali expressis verbis,
że w obliczu poczynań władzy i zagrożenia likwidacji państwa demokratycznego,
pójdą do wyborów zjednoczeni.
„Jesteśmy gotowi bardzo szeroko
współpracować ze wszystkimi, od „dobrego prawa” do lewa. (…) Połączmy siły i pogońmy to towarzystwo! (…) To jest klucz do wygranych wyborów: zjednoczona,
konsekwentna, mądra opozycja, która rozliczy to towarzystwo.” To słowa Dariusza
Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej, który od dłuższego już czasu wraz z
Michałem Szczerbą obnaża występki partii PiS i jej akolitów.
„Mówimy nie!!! Zjednoczeni,
wszyscy – PSL, Platforma, Nowoczesna, Lewica, Polska 2050. Cała demokratyczna
opozycja! Jak będzie trzeba, pójdziemy razem! Jak będzie trzeba, będziemy zjednoczeni, jak będzie trzeba, wygramy z
Kaczyńskim!. Wygramy to dla nowych, przyszłych pokoleń.” - tak deklarował pełnym, mocnym głosem poseł
lewicy – Tomasz Trela
Adam Kępiński z partii Razem
powiedział: „Ja wiem, że Lewica i liberałowie nie zawsze
będą się zgadzać, ale wspólnie potrzebujemy wolnych mediów, by na równych
zasadach prowadzić ze sobą debatę. (…) Chciałbym, żebyśmy wspólnie walczyli o
te wolne media po to, byśmy razem występowali w obronie słabszych”.
Zaś Dariusz Klimczak z PSL przywołał dobre przykłady na działanie w zjednoczeniu: „Do dobrych przykładów jedności dodam moją rodzinną Rawę Mazowiecką. Tam do Rady Powiatu i do Rady Miasta poszliśmy na jednej liście. I to zdało egzamin. Mamy większość. I zdało egzamin w senacie. Co byśmy dzisiaj zrobili bez senatu?”
Pamiętam, że to PSL jako pierwsze
wyłamało się z Koalicji Europejskiej tym samym kończąc ten zwycięski projekt. Mam nadzieję, że tym razem już nikt nie
zaniecha dotrzymania składanych deklaracji, ponieważ jeśli teraz, przy
najbliższych wyborach oddamy władzę ponownie w ręce PiS et consortes, to
kolejnej szansy już nie będzie. Deklaracje współpracy pojawiły się na
wszystkich protestach, od Warszawy po Zakopane. Dotrzymajcie Państwo słowa, bo
jeśli się nie zjednoczycie i przegracie te wybory, to już nigdy niczego nie
będziecie mogli nikomu obiecać. Trzymamy Was mocno za to dane nam słowo.
Komentarze
Prześlij komentarz