Artykuł - Dwa miliardy




Od trzeciego maja 2018 roku zajmuję się analizowaniem materiałów informacyjnych głównego wydania Wiadomości TVP. Impulsem był materiał, w którym stacja stosując zabiegi montażowe dokonała skojarzenia osoby Donalda Tuska z Adolfem Hitlerem. Był to zabieg nie tylko oburzający ale także... zdumiewający, bo w czasach kiedy pracowałam w tej firmie – absolutnie nie do pomyślenia. Nie do pomyślenia w żadnej firmie medialnej na świecie. Medialnej, bo TVP już w mojej ocenie nie jest firmą medialną. Nie stawia sobie bowiem za cel informowania, lecz indoktrynowania, a to domena zupełnie innych instytucji.  
Na stronie ceran.press ukazało się od tamtego czasu 17 moich analiz w formie prasowej. Także w kanale NASZA TELEWIZJA (https://www.facebook.com/naszaTVi/) ukazało się 17 analiz filmowych.
To praca żmudna, ponieważ każda podważona przeze mnie informacja lub forma jej realizacji w newsie musi być skonfrontowana ze stanem faktycznym. Rozmijanie się z prawdą musi być udowodnione w sposób bezdyskusyjny. Nie tyle ze względu na obawę przed odpowiedzialnością i oskarżenie o szkalowanie, ale ze względu na sens tej pracy.
Wiele osób zgłasza pretensje do odbiorców kanałów TVP, że bezkrytycznie czerpią wiedzę z tej przestrzeni. Tymczasem nie jest to do końca sprawiedliwe ani uprawnione. Ponieważ ton, w jakim pewne treści są przekazywane, wyczuwalny klimat potępienia dla jednej strony sceny politycznej a gloryfikacji drugiej może być czasami wyłącznie odczuciem, czymś co trudno udowodnić w sposób jednoznaczny. Poza tym, trzeba przyjąć, że wielu widzów ten ton i ten klimat akceptuje i podziela. I gdyby na tym kończyły się grzechy TVP, nie byłoby tak naprawdę o czym mówić.
Problem jest znacznie poważniejszy. Każdy widz zakłada, że treści przekazywane na antenie programu informacyjnego to twarde fakty, że ci którzy je podają dokonali dokumentacji, sprawdzili dane, sfotografowali to, o czym mówią. I nie ma się co dziwić, nie ma co mieć do ludzi pretensji. Bo przecież dziennikarz to zawód zaufania publicznego i wielu ludziom przez myśl nie przechodzi, że są systematycznie, każdego wieczoru, o 19.30 okłamywani.
Żeby nie być gołosłowną przytoczę dosłownie  kilka przykładów, które opisałam i omówiłam w moich analizach.
1.       
Sekwencja zaczynająca się od krytyki przyjęcia przez Donalda Tuska w 2012 roku Nagrody im. Waltera Rathenaua:  dostał ją „za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej podczas polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej”. 
          W offie autor sugeruje, że zawarty przez Waltera Rathenaua i  Gieorgija Cziczerina , ówczesnego komisarza spraw zagranicznych RFSRR Układ w Rapallo to podwaliny pod pakt Ribbentrop-Mołotow. Tymczasem: układ został podpisany w 1922 roku w trakcie trwania światowej konferencji gospodarczej w Genui  (10 kwietnia – 19 maja), na której próbowano włączyć  Rosję Sowiecką w obieg światowej gospodarki. Doszło wtedy do nawiązania stosunków dyplomatycznych i przerwania izolacji Rosji na arenie światowej. I nie miał nic wspólnego z jakimikolwiek wojennymi paktami.
            Należy dodać, że liberał i demokrata, Walter Rathenau  nie miał także nic wspólnego z ideologią nazizmu powstałą w 1933 roku, ponieważ, po pierwsze – zmarł w roku 1922, po drugie – był Żydem.
            Tymczasem słyszymy w offie Nowiny-Konopki: „Rathenau był głównym architektem sowiecko-niemieckiego układu z Rapallo, który stał się pierwowzorem paktu Ribbentrop-Mołotow.  Historyczne konotacje z tamtej epoki pobrzmiewają w wypowiedziach Donalda Tuska...”  
2.
Już w zapowiedzi Danuta Holecka informuje nas, że oto dzięki Prawu i Sprawiedliwości na Westerplatte  „powstanie muzeum przypominające legendarną obronę półwyspu przed Niemcami”. Mówi to tak, jakby decyzja już zapadła. Tymczasem prawda jest taka, że „grupa pomorskich posłów PiS złożyła projekt specustawy, dzięki której nastąpi uproszczenie ścieżki legislacyjnej do przejęcia od samorządu terenu na Westerplatte, by zbudować tam Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku. Władze miasta protestują”. Pierwsze czytanie poselskiego projektu specustawy miało miejsce 12 czerwca, a zatem na tydzień przed prezentowanym materiałem. Ale pani Holecka już nawet nie udaje, że nie wie, jak przebiegnie głosowanie i antycypuje w blasku studyjnych reflektorów. Zwłaszcza, że na komisji infrastruktury rzecz została istotnie przegłosowana.
3.
To, co przetłumaczono jako: NIE JESTEŚMY TU DLA OZDOBY – ZNISZCZYMY WASZE SPOŁECZEŃSTWO”  znaczy de facto: NIE JESTEŚMY TU DLA OZDOBY – ANI BY NISZCZYĆ WASZE SPOŁECZEŃSTWO”.  Dość istotna różnica...
4.
Dowiadujemy się od Wierzchowskiej, że Kostecki już raz próbował odebrać sobie życie. Tymczasem jako próbę samobójczą zakwalifikowano pobicie boksera przez nieznanych sprawców w 2015 roku, gdy ten zaczął zeznawać - według informacji podawanych przez portal informacyjny Rzeszów News.  Nie miało to wówczas żadnych konotacji politycznych. Kostecki miał „nierozliczone” sprawy ze swoim dawnym środowiskiem przestępczym, któremu winien był pieniądze. Trudno to jednak nazwać skłonnością do popełniania czynów samobójczych.
            Dalej słyszymy statystykę dotyczącą samobójstw w polskich więzieniach. Wynika z niej, że każdego roku jest ich  mniej. Nie polemizuję z tą informacją. Jednak zwrócę uwagę na fakt, że autorka nie podała źródła swojej wiedzy i wzięła pod uwagę rok 2019, który wszak ciągle trwa. (materiał z 15.08.2019)
            Tymczasem dane statystyczne Centralnej Służby Więziennej odnotowują jedynie próby samobójcze, nie informując o tym, czy były one udane, czy nie (być może ma to jakieś istotne znaczenie społeczne). Dane te są daleko rozbieżne z informacją podaną przez Magdalenę Wierzchowską.

5.

 Ale za to w Szwecji... Słyszymy z offu: „Oto krajobraz po jednej z trzech niedzielnych strzelanin w Sztokholmie...”  Pytanie tylko, o którą niedzielę autorowi chodzi? Przejrzałam wiele materiałów prasowych i relacji tv i najnowsze wzmianki o strzelaninach w Sztokholmie pochodzą z początku listopada. (materiał z 3 lipca 2019) Może coś przeoczyłam? Ale jeśli tak, to dziwne, że informacja tego kalibru została tak skrzętnie ukryta, że nie sposób do niej dotrzeć.
Kolejne ujęcia pokazują marsz imigrantów, którzy, jak głosi off „nie integrują się ze szwedzkim społeczeństwem”. No faktycznie, ci których widzimy z pewnością nie, ponieważ są to zdjęcia pokazujące karawanę migrantów z Meksyku do USA.

Poza jawnymi kłamstwami, których ułamek procenta tu przywołałam, mamy całą paletę manipulacji i warsztatowych myków, które mają na celu osiągnięcie konkretnego efektu. Jeśli pan z TVP chce pokazać, że na Westerplatte są same śmieci i nic więcej, w pełnym kadrze pokazuje jakieś odpady, które nie mają żadnego kontekstu, które mógł sfilmować w śmietniku za własnym domem. Ale kto się będzie nad tym zastanawiał? Komentarze z offu, które są jawnie wygłaszanymi opiniami, które telewidzowi sączą co jest dobre, a co złe nie dając mu ani chwili oddechu na samodzielne myślenie, to norma. Niedopowiedzenia, sięganie do materiałów sprzed lat ilustrujących aktualne treści – to codzienność.
Ale zajrzyjmy do innych programów. W „Pytaniu na śniadanie„ wszyscy mieli biegunkę, kiedy zawitał w studiu Jarosław Kaczyński. Kulisy organizacji spotkania to była tajemnica państwowa, zdradzenie której Michał Olszański przypłacił posadą.
Kształtowanie gustów na poziomie fanów Zenka Martyniuka i wydawanie ogromnej kasy na film o tym piszczącym cienkim głosem idolu „zwykłych Polaków” to polityka firmy nie mająca nic wspólnego z wdrażaniem misji. Chyba, że słowo „misja” znaczy już coś innego niż w czasach, kiedy tam pracowałam.
W łódzkim ośrodku regionalnym zasugerowano osobom realizującym programy, by promowali disco-polo. Bo to jest teraz trendy.
Z tego co wiem od pracujących w TVP ludzi, atmosfera w ekipach jest potworna. Ludzie nie zgadzający się z sytuacją są na straconej pozycji i albo muszą siedzieć cicho i nie wychylać się, albo lecą z roboty. A w końcu nie każdy może sobie na to pozwolić. Znam takich, którzy są na zwolnieniach, jakichś urlopach... i borą na przeczekanie, bo praca w takich warunkach i takiej atmosferze oraz sygnowanie własną twarzą czy nazwiskiem tej degrengolady jest dla nich nie do przyjęcia.
Przyjmowani są do pracy   coraz częściej ludzie spoza branży, jacyś ludzie od weselnego videofilmowania w miejsce operatorów obrazu po Filmówce, jakieś niedouczone dzieciaki jako reporterzy lub ci, których dotychczas nikt specjalnie nie palił się zatrudniać, bo niewiele umieli.
I teraz ta firma dostała dwa miliardy złotych na kontynuację tego stanu rzeczy. Co mówię – na kontynuację! Na pogłębienie!
Pogłębiać już zaczął sam Andrzej Duda podczas briefingu po podpisaniu ustawy o przekazaniu tej kasy na rzecz TVP. Otóż na pytanie dziennikarzy, dlaczego TVP te pieniądze dostanie odpowiedział,  że to nie jest tylko dla TVP, ale także dla ośrodków terenowych. Ośrodki terenowe to jest także, proszę pana,  TVP!!!
Dalej mówi: „Gdyby nie te pieniądze, to ta działalność po prostu zniknie”. Co pan powie? To może trzeba trochę mniej płacić pani Holeckiej, Lewandowskiej i reszcie towarzystwa, ludziom, którzy zarabiają więcej od pana? Danuta Holecka miesięcznie inkasuje od TVP 40 tysięcy złotych. W ośrodku terenowym zrobiłoby się za to cztery reportaże. Na luzie.
„Dziennikarze stracą pracę” – kontynuuje Duda. Ci którzy tworzą Widomości dawno już stracili prawo do nazywania się w ten sposób.  Poza tym - Maszenda, Wąż, Cierpioł, Sawicki... oni nie stracą, choćby pan miał oddać im ze swoich poborów. Bo zawdzięcza im pan wiele. Zatem?
Już nie mówiąc o tym, o czym ciągle zapominamy, o czym nie mówi się w ogóle. O  potężnej machinie reklamowej. Oczywiście, część reklamodawców wycofała się ze współpracy, zwłaszcza w terenie, ale przecież ciągle chodzą bloki reklamowe między programami. TVP w przeciwieństwie do stacji komercyjnych nie może przerywać filmów ani programów, ale między tytułami reklamy chodzą najnormalniej w świecie. Ba! czasami stosuje się zabieg dzielenia jednego programu na dwie części, by po tyłówce puścić blok reklamowy. Ten zabieg stosowało się zawsze, także w czasach sprzed „dobrej zmiany”. Gdzie są te pieniądze?
A oto ceny reklam w TVP: za jednorazową emisje reklamy do 5 sekund przed Wiadomościami trzeba zapłacić 13 230 zł. Za reklamę do 60 sekund - 75 602 zł. 

Źródło: Biuro Reklamy TVP

Na koniec dodał Andrzej Duda, że chce, by TVP realizowało misję. No ale o niej już rozmawialiśmy.

                                  


                                  Przedruki są możliwe pod warunkiem podania źródła publikacji


                                                       © Dorota Ceran/ceran.press



Książkę "Maszyny księcia Raimondo" kupisz tutaj:
Tu kupisz e-book i książkę drukowaną, kórą dostaniesz przesyłką na wskazany adres:




Z serwisem Ceran.Press współpracują

dawniej




GŁÓWNY SPONSOR KSIĄŻKI
A ja Łódź wolę...












Komentarze

  1. Dziękuję za mrówczą pracę. Programowo nie oglądam wiadomości TVP i nie miałam pojęcia jak obrzydliwe są ich kłamstwa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za te słowa, dzięki którym wiem, że warto... Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy