Mała Encyklopedia Wyborcy - Idziemy na wybory




Źródło zdjęcia: www.google.pl



             Przed nami wybory samorządowe. 21 października zadecydujemy o tym, jak będzie wyglądać nasz najbliższy świat przez kolejne cztery lata. Kto będzie gospodarzył majątkiem naszych miast i regionów, kto będzie podejmował kluczowe decyzje społeczne, gospodarcze, kulturalne, do kogo pójdziemy, gdy potrzebne będzie wsparcie. 
Pamiętajmy!   W  Polsce  przeprowadza się wybory członków organów jednostek  samorządu terytorialnego: 
  • rad gmin  (również rad miast),
  • rad powiatów, 
  • sejmików województw 
oraz jednoosobowych organów wykonawczych gmin – wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.  
Kto zasiądzie w ławach Rad Miejskich, Rad Wojewódzkich, kogo spotkamy w Urzędach Miast, Urzędach Marszałkowskich?  To zależy od nas. 


Nie uciekaj od WOLNOŚCI


Od trzech lat obserwujemy w Polsce systematyczny proces demontażu państwa prawa. Ale nie tylko państwa prawa, bo państwa kultury, przedsiębiorczości, edukacji, mediów, janowskich koni i Puszczy Białowieskiej. Demontują nam kraj we wszystkich możliwych obszarach. I często zadajemy sobie pytanie – dlaczego? Pierwsza nasuwająca się odpowiedź  brzmi: „Bo do władzy dorwali się ludzie bez kompetencji, za to z parciem na kasę i splendory oraz z głowami pełnymi chorych, wypaczonych idei.”  Dorwali się, przejęli, zasiedli...  Ale przecież nie zrobili tego sami.  My sami  im na to pozwoliliśmy. Wiem, wiem – Ty im nie pozwoliłeś, Ty poszłaś na wybory, tamten Pan też... i ja.  Ale wielu z nas zostało w domu w głębokim przeświadczeniu, że przecież i tak koniec końców - wygra demokracja. Wygra jeśli nic się nie zmieni i rządy pozostaną w rękach dotychczasowej koalicji; wygra jeśli zwycięży PiS, bo przecież w swoich rządach nie posuną się tak daleko, by ją zniweczyć.  Dziś już wiemy, że to był błąd. Błąd brzemienny w skutki, błąd który może długo jeszcze odbijać się nam polityczną czkawką.
Nie wolno nam tego błędu powtórzyć. Nie stać nas już na to.  Wybory prezydenckie, parlamentarne, europejskie... to są decyzje dotyczące życia każdego z nas. Ciebie, mnie, Pani, Pana, tamtej dziewczyny i gościa z naprzeciwka. A te najbliższe, samorządowe, będą pierwszym sprawdzianem, sondażem, próbą odliczenia się, wyborem jakości naszego własnego kawałka świata. Każdy, kto nie zdoła się zmobilizować 21 października i wyjść z domu do lokalu wyborczego powieli błąd, za który kraj płaci wysoką cenę. Tego dnia będziemy wybierać naszych przedstawicieli do władz miasta, do władz województwa oraz zdecydujemy, kto zostanie prezydentem Łodzi. To od nas zależy, czy miasto i region będą rozwijały się w kierunku już objętym, czy pojawią się zupełnie nowe pomysły. Czy będzie kontynuowana obecna polityka rozwoju czy wręcz przeciwnie. I bez względu na to, na kogo zagłosujesz, będziesz miał moralne prawo do ocen, będziesz mógł kategorycznie krytykować działania władzy lub gorąco je wspierać. Jeśli zostaniesz w domu – sam sobie to prawo odbierzesz. 
W Łodzi na szczycie posesji przy Próchnika 14 (róg Zachodniej) pojawił się znakomity banner autorstwa Anety Kosin, piękny w swojej prostocie i mocny w wymowie.






Zerknijcie w górę, zapamiętajcie go, noście ten obraz pod powiekami.
Po drugiej stronie ulicy było niegdyś kino „Włókniarz”, które stało się w 1990 roku pierwowzorem tego filmowego,  z obrazu Wojciecha Marczewskiego „Ucieczka z kina WOLNOŚĆ”. Może to nie przypadek? Może to miejsce ma nam przypomnieć, by nie zabierać sobie prawa do wolności? By od niej nie uciekać? 



                                        Przedruki są możliwe pod warunkiem podania źródła publikacji



                                                       © Dorota Ceran/ceran.press





  






Wejdź tutaj, dołącz do Patronów i  WSPIERAJ:

patronite.pl/ceranpress




Z serwisem Ceran.Press współpracują





GŁÓWNY SPONSOR KSIĄŻKI
A ja Łódź wolę...

---------------------------------------------------------------------------------------------










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja biedna telewizja

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Felieton - Nie udało się, panie Rau.