Felieton - Kiedy woda nieco opadła... czyli przypadki Andrzeja Dudy w czas powodzi
Dwa systemy prezydenckie
Kiedy ludzi dotyka kataklizm a wokół dzieją się sceny niczym z filmu katastroficznego, od wszystkich, którzy mogą zrobić cokolwiek, by pomóc, oczekuje się aktywności. Oczywiście, na miarę możliwości. I ludzie tę aktywność wykazują. Kto może, niesie dary w miejsca zbiórek organizowane przez samorządy, ośrodki TVP, Komitet Obrony Demokracji, biura poselskie i szereg innych podmiotów życia społecznego. Kto może – wpłaca pieniądze. Ważne tylko, by płynęły na sprawdzone konta udostępnione m.in. przez Fundację TVP, Caritas Polska, WOŚP, Polską Akcję Humanitarną, PCK, Fundację Siepomaga, Fundację TVN. To najpewniejsze adresy i strony, gdzie znajdziemy właściwe numery kont.
Ludzie
udostępniają lokale, pojazdy, dzielą się, czym mogą. Zwykli ludzie.
Od
kilku dni obserwujemy też pracę sztabu
kryzysowego pod kierownictwem premiera.
W jasny i przejrzysty sposób płynie do społeczeństwa informacja o stanie
sytuacji powodziowej w konkretnym dniu i miejscu, słyszymy, jak wojewodowie i
dowódcy różnych formacji składają przed Donaldem Tuskiem raporty o stanie
zagrożenia i zaawansowaniu ich prac. I nie ma tu głaskania po głowach. Każdy z
nich wie, że konfrontacja z premierem to może najtrudniejsze z zadań. Bo on,
wymagając sam od siebie, wymaga także bezwzględnej sprawczości od swoich
podwładnych. Ludziom trzeba pomóc! Na wszelkie sposoby. Mają dostać pieniądze
na przetrwanie najbliższych dni! Mają dostać
środki na odbudowę swoich domów (niezależnie od sum, które uzyskają od
ubezpieczycieli)! Mają mieć opiekę lekarską, prawną, urzędniczą, psychologiczną!
I mają. Ponieważ władza, wokół której w naturalny sposób ludzie się gromadzą
(tzw. efekt flagi) naprawdę działa. Co będzie dalej, zobaczymy, będziemy się
temu przyglądać, bo od tego są dziennikarze. Ale na ten moment naprawdę nie ma
się do czego przyczepić. Oczywiście, może się zdarzyć, że ktoś czeka nieco
dłużej, że komuś puszczają nerwy… to zrozumiałe. Ludzie są zdenerwowani, są w
traumie i trudno od wszystkich wymagać racjonalnej, spokojnej oceny sytuacji.
Nie
sądzę, by ci, którzy zmagają się z żywiołem myśleli w tym czasie o prezydencie.
Zapomnieli o nim. Ale z głębi kraju płynęły pytania: Gdzie jest Andrzej Duda? I oto pan prezydent pojawił się na terenie
dotkniętym powodzią. Na pytanie dziennikarzy, czemu tak późno, rzekł był:
Wiecie państwo co byłoby, gdybym ja tutaj
przyjechał w trakcie, kiedy powódź się przetaczała przez miasto? Natychmiast
byliby ludzie, którzy słusznie powiedzieliby - policja, straż pożarna zamiast zajmować się
ratowaniem mienia i nas zajmuje się pilnowaniem bezpieczeństwa prezydenta. Bo
jest powódź i wiadomo, że muszą pilnować bezpieczeństwa prezydenta.
A to może trzeba było w systemie on-line wziąć
udział w sztabie kryzysowym? Może tą drogą dowiedziałby się pan, czego potrzeba
służbom, w czym może pan pomóc? Wszyscy sobie świetnie radzą bez pana, ale w końcu każda pomoc jest na wagę złota. Tak, wiem, że był tam pana wysłannik, minister
Jacek Siewiera, ale jakże byłoby miło, gdyby pan, jako prezydent wszystkich
Polaków, osobiście zainteresował się losem swoich współobywateli.
Pan w tym czasie był zajęty zatrudnianiem Beaty
Kempy jako doradcy, bo uznał ją pan za specjalistę od pomocy potrzebującym.
Przypomnieć panu Syrię i zaginione plecaki? Prokuratura z pewnością przypomni,
z tego co wiem – lada chwila.
Był pan zajęty planowaniem podróży do Donalda
Trumpa, ale w końcu nawet on nie chciał się z panem spotkać. W każdym razie –
wizytę pańską odwołał.
Kiedy woda nieco opadła i już pana
bezpieczeństwo było pewne, pojawił się pan w Głuchołazach, by opowiedzieć ludziom, na czym polega zjawisko powodzi. Jak cudnie!
Przecież żyliby w nieświadomości, a tak – wytłumaczył im pan, że to straszne
zjawisko. I że mają w związku z tym wiele kłopotów.
Czy sądzi pan, że prezydentowi Czech nie przysługuje ochrona? A może nie jest
aż tak cenny jak pan? No nie wiem…, ale widziałam, jak osobiście pomagał
ludziom, nosił dary i inne ciężkie toboły… i nie przeszkadzał służbom w
ratowaniu powodzian. Jak pan sądzi, może Petr Pavel jest po prostu ludziom
potrzebny?
WESPRZYJ ceran.press
https://zrzutka.pl/7vbfmv#description
Komentarze
Prześlij komentarz