Odszedł Piotr Wesołowski...
![]() |
Fot. Patryk Wacławiak |
Po raz pierwszy w życiu nie wiem, co napisać. Nie wiem, co powiedzieć… Poza tym, że wczoraj wieczorem niebo się zawaliło. Zmarł Piotr Wesołowski, dziennikarz, fantastyczny człowiek, przyjaciel… ktoś, kto zawsze miał czas, by pogadać, ktoś, kto kiedyś pomógł mi, choć nie musiał.
W środę, tydzień temu, widzieliśmy
się na spotkaniu w MEMO z Pawłem Kowalem i Agnieszką Lichnerowicz. Piotr to
spotkanie prowadził. „Zrób mi parę fotek” – szepnął mi do ucha. Po spotkaniu
umówiliśmy się, że przyjdę do jego programu w TV TOYA. Tym razem nie do „Pressufki”
tylko do „IV Władzy”. Mieliśmy wraz z
Krzysztofem Luftem mówić o sytuacji w TVP.
Zawsze po programie
odwoził mnie do domu. „Dopóki nie odzyskasz samochodu, zawsze cię po programie
będę odwoził”. Po drodze gadaliśmy, gadaliśmy…
Był kopalnią wiedzy o
mieście, o ludziach, o politycznych niuansach, o mediach… Nie godzę się na
słowo „był”…
![]() |
Fot. Dorota Ceran |
Komentarze
Prześlij komentarz