Artykuł i relacja filmowa - Lew nasikał mi w oko
Łódzki ogród zoologiczny pamiętam od najwcześniejszej młodości i wiąże się z nim pewna komiczna przygoda. Kiedy byłam dziewczynką może sześcio- , może siedmioletnią ojciec zabrał mnie tam na popołudniowy spacer. Głównie dlatego, że bardzo, naprawdę bardzo! chciałam zobaczyć lwa. Lew był najważniejszy. Zresztą, swojemu upodobaniu do wielkich kotów jestem wierna do dzisiaj. Wówczas zwierzęta nie miały wybiegów, które znamy ze współczesnych ogrodów, lecz żyły w klatkach. Lew był nakarmiony, miał zapewnioną opiekę medyczną ale do dyspozycji miał może ze 40 metrów kwadratowych okratowanego klepiska. Jedyną jego atrakcję stanowiły pory karmienia i… zwiedzający ludzie. W tej liczbie ja z ojcem, który wziął mnie na ręce, żebym sobie dobrze zobaczyła chodzącego w kółko króla zwierząt. W pewnym momencie lew się zatrzymał i… siknął. Strumień trafił prosto w moje oko. Ojciec najpierw się przestraszył, potem, kiedy zobaczył, że nic mi nie jest – zgiął się wpół ze śmiechu. Szybko znalazł jakiś hydrant i przemył mi twarz. Kiedy opowiedzieliśmy w domu mamie o egzotycznej przygodzie – była przerażona i zastanawiała się nad natychmiastową wizytą u lekarza. Ale to nie były czasy, kiedy masz pod ręką pediatrę niemal w każdej chwili. Ustalono zatem, że jeśli nic się nie wydarzy złego do następnego dnia, rodzice dadzą spokój. Nie wydarzyło się nic do dzisiaj. Ale chyba rok po tym wydarzeniu kotom wybudowano duży, skalno-trawiasty wybieg.
Łódzki ogród zoologiczny został zorganizowany w 1938 roku na terenie dawnej Puszczy Łódzkiej, na Zdrowiu. Najbardziej uprawnione do mieszkania w nim są jelenie. Dlaczego? Ponieważ pierwszym mieszkańcem ogrodu był jeleń – Boruta. Trafił tu z placu Reymonta, gdzie się przybłąkał i gdzie go pojmano.
W rok po powstaniu ogrodu wybuchła II wojna światowa a Łódź włączono do Rzeszy. I może dlatego ogród przetrwał w niezłej kondycji. W przeciwieństwie do Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu, który uległ znacznemu zniszczeniu. Stamtąd w 1945 roku przywędrowało do Łodzi wiele ocalonych zwierząt.
Od tamtego czasu ogród rozwijał
się skokowo. Budowano nowe pawilony, nie budowano… Różnie bywało. Ale generalnie miejsce przez lata wyglądało
na nieco zaniedbane. To oczywiście nie wynikało z zaniechań zarządu ogrodu,
tylko z braku funduszy. Prowadzone jednak były prace badawcze. W ramach tych
badań łódzkie ZOO w 1991 roku przystąpiło do Międzynarodowego Systemu
Rejestracji Gatunków.
Na podstawie art. 69 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody, na
ogrody zoologiczne w Polsce nałożono następujące obowiązki:
- uczestnictwo w badaniach naukowych, które mają na celu ochronę gatunków zagrożonych wyginięciem w stanie wolnym;
- edukacja w zakresie ochrony gatunkowej zwierząt, z uwzględnieniem ochrony różnorodności biologicznej;
- prowadzenie hodowli zwierząt gatunków zagrożonych wyginięciem, w celu ich ochrony ex situ, a następnie wprowadzenie do środowiska przyrodniczego w ramach programów ochrony tych gatunków;
- przetrzymywanie zwierząt w warunkach odpowiadających ich potrzebom biologicznym[1].
Łódzki Ogród
Zoologiczny ma duże sukcesy w zakresie ochrony gatunków zagrożonych uczestnicząc
w Europejskim Programie Ochrony Zwierząt (EEP) zagrożonych wyginięciem. W Łodzi znajduje się aż 26 gatunków zwierząt objętych
tym programem, wśród nich mój ulubiony
lew azjatycki, tygrys amurski, pantera chińska, pantera śnieżna, paw, boa
kongijskie, bocian czarny, lemur czy makak czubaty.
W ramach prac o
charakterze edukacyjnym powstał plac zabaw będący mini-zoo, gdzie dzieci mają
bezpośredni kontakt ze zwierzętami. Są organizowane zajęcia z animatorami,
dzieci mogą wędrując po ogrodzie zdobyć „Odznakę Odkrywcy Łódzkiego ZOO”.
Łodzianie mają swoich ulubieńców. Należała do nich najstarsza żyjąca w Europie słonica Magda (miała 54 lata), stary hipopotam… Dzisiaj wielką sympatią cieszą się lemury, które przywołują wyobrażenie o zabawnym Królu Julianie z bajki o „Pingwinach z Madagaskaru” i które faktycznie „wyginają śmiało ciało”.
Zresztą wizyta u pingwinów to także punkt obowiązkowy na liście zwiedzania.
29 kwietnia
zostało udostępnione Orientarium To największa inwestycja w historii łódzkiego ogrodu,
która opiewa na 262 mln zł. Autorem
projektu jest pracownia ArC2 Fabryka Projektowa, czyli ta, która zaprojektowała wrocławskie Afrykarium. Atrakcją
Orientarium jest tunel podwodny, gdzie można zobaczyć rafę koralową oraz basen
dla rekinów i płaszczek. Tunel ma 26 m a
przestrzeń, w której pływają zwierzęta wypełnia
2,5 miliona litrów wody.
Najciekawsze dla zwiedzających są pory karmienia zwierząt. Warto zaplanować wizytę w ogrodzie tak, by móc obserwować przynajmniej niektóre z nich:
Słonie indyjskie
- 11:00
Pazurkowce -
11:30
Rekiny i
płaszczki - 12:00
Lemury katta -
12:30
Orangutany -
13:00
Pingwiny - 13:00
Niedźwiedzie
malajskie - 13:30
Tapiry - 13:30
Surykatki -
14:00
Ryby w akwarium
wysp Sundajskich - 14:00
Pandy Małe -
14:30
Papugi - 15:00
Żyrafy - 15:00
Wari - 15:30
Dzioborożce
abisyńskie 16:00
Świnie wisajskie
17:00
Nie znalazłam pory karmienia lwów. Może dlatego, że to jednak drapieżniki i ich biesiada może być nieco przerażająca, zwłaszcza dla dzieci. Ale jedno jest pewne – w dzisiejszym pięknym, nowoczesnym ogrodzie zoologicznym w Łodzi już żaden lew nikomu w oko nie nasika.
[1] http://lodz.rdos.gov.pl/ogrody-botaniczne-i-zoologiczne
Relacja filmowa:
https://www.youtube.com/watch?v=wrRoeLh0y1U
© Dorota Ceran/ceran.press
Komentarze
Prześlij komentarz