FELIETON - Taki gej to się i przywitać umie


            






Wynik wyborów prezydenckich mnie osobiście boli do samych trzewi. O powodach tego stanu rzeczy, o różnych aspektach dotyczących kampanii i innych zdarzeń wokół wyborczych warto się zastanowić i zamierzam zrobić to bardzo sumiennie. Ale dzisiaj skupię się tylko na jednym, małym wycineczku tego monstrualnego problemu. Wycineczku, który tłumaczy bardzo wiele.
            Wczoraj, podczas  wieczoru wyborczego, kiedy podano pierwsze sondażowe wyniki, Andrzej Duda był uprzejmy po raz pierwszy od niepamiętnych czasów odpowiedzieć na kilka pytań niezależnych dziennikarzy. To, że wspomniał o nagonce w TVN na jego osobę i nie poparł tego żadnym przykładem to jedno, to że nie wyparł się wygłaszanych przez siebie bredni i słów okrutnie wykluczających,  które głosił podczas spotkań z wyborcami, to drugie. Ale powiedział też coś, co jakoś umknęło uwadze wszystkich mediów. Nikt tego nie skomentował, nikt się nie oburzył. Co mam na myśli? Te słowa:

Mnie to zupełnie nie przeszkadza, że kiedyś mieszkało obok mnie dwóch mężczyzn, co do których moja znajoma stwierdziła, że są parą, krótko mówiąc, że są homoseksualistami. Ja w ogóle na to nie zwróciłem uwagi, mnie to w ogóle nie przeszkadzało, bo to byli bardzo mili, normalni mężczyźni, którzy byli sympatyczni, kulturalni, mówili "dzień dobry", zachowywali się grzecznie, w żaden sposób się nie zachowywali prowokacyjnie. Normalni ludzie, normalni ludzie. Z wielkim szacunkiem.

            To słowa tylko z pozoru uprzejme i miłe. To wielki baniak z wylewającą się z niego pogardą. Po pierwsze, cała ta wypowiedź była ozdobiona takim nieco figlarnym, porozumiewawczym uśmieszkiem. Na zasadzie: „Wiecie, o kim mówię, nie?” Słowo „homoseksualiści” ledwie przeszło mu przez gardło. A fakt, że byli to homoseksualiści, nie przeszkadzało mu, bo „to byli bardzo mili, normalni mężczyźni, którzy byli sympatyczni”. No a gdyby byli gburami, to co by panu bardziej przeszkadzało? Mówili „dzień dobry”. No jasne, bo jak ktoś jest gejem, to trzeba go potraktować protekcjonalnie, ale jeśli się przywita,  może jeszcze łapę poda, to nawet da się go tolerować.  „Nie zachowywali się prowokacyjnie”. Czyli co pan Duda ma na myśli? Czy gdyby ci panowie wyszli na spacer trzymając się za ręce, to uznałby pan to za prowokację?  „Normalni ludzie”, czyli jacy? Tacy, którzy kryli się przed panem jako sąsiadem ze swoją własną normalnością?
            W przestrzeni publicznej zostało powiedzianych już tyle strasznych słów odmawiających ludziom godności, polskości, bycia człowiekiem, że taka subtelna podłość umyka. Podłość, która każe traktować parę gejów jak jakieś stworzonka oglądane jako dziwo, które jednak nie napaskudziły na wycieraczkę.
            Ludzie, ogarnijmy się, bo się topimy. Już tylko dziurki nosa wystają nam ponad powierzchnię.








Przedruki są możliwe pod warunkiem podania źródła publikacji


                                                       © Dorota Ceran/ceran.press




Książkę "Maszyny księcia Raimondo" kupisz tutaj:
Tu kupisz e-book i książkę drukowaną, kórą dostaniesz przesyłką na wskazany adres:





Z serwisem Ceran.Press współpracują


dawniej




GŁÓWNY SPONSOR KSIĄŻKI
A ja Łódź wolę...






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy