Z ostatniej chwili - Analiza warsztatowo-merytoryczna Wiadomości TVP z 30 kwietnia 2020 - SKOŃCZONA KADENCJA MAŁGORZATY GERSDORF





Ostatnie tygodnie, dni i godziny przynoszą temat za tematem. Wszystkie aspekty życia związane z pandemią koronawirusa i kwestia prezydenckich wyborów to dwa bloki tematyczne, które zaprzątają głowy dosłownie nam wszystkim.
            Ale wśród tych wiodących tematów pojawiają się wszakże także inne aktualności, w konsekwencji nie mniej ważne, jak chociażby koniec kadencji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, Małgorzaty Gersdorf.
            Wszystkie media w Polsce oczywiście odnotowały ten fakt, także Wiadomości TVP, które poświęciły mu materiał o długości siedmiu minut i dziesięciu sekund. Autorem tego newsa jest Konrad Wąż.
            Długość materiału, jak na news jest niestandardowa, zwykle bowiem materiały o długości powyżej pięciu minut winny być klasyfikowane jako filmowe felietony. Z zasady są (powinny być) również nieco wyżej wyceniane przez redakcje jako wymagające więcej pracy, poszukiwań stosownych archiwaliów, ikonografii, wypowiedzi zastąpionych mini-wywiadami itd. Oczywiście, nie wiem, jak rzecz ma się w tym konkretnym wypadku.
            Natomiast wiem dokładnie, w jaki sposób Konrad Wąż wykonał powierzone zadanie. Z punktu widzenia znanej nam już linii prezentowanej przez Wiadomości – wzorowo. Z perspektywy zawodowej etyki i prawa prasowego – głęboko nagannie. Ponieważ ani prawo prasowe, ani etyka zawodowa ani zwykła przyzwoitość nie dopuszczają możliwości przeinaczania faktów, podawania fałszywych informacji i indoktrynacji widza. A wszystkie te elementy znajdujemy w materiale, który (jak sugeruje tytuł na pasku) ma nas informować o zmianie na stanowisku prezesa Sądu Najwyższego.
            Już zapowiedź wygłoszona ze studia przez Edytę Lewandowską daje nam przedsmak tego, co zastaniemy dalej. Mówi ona bowiem o sześciu latach „wyjątkowego upolitycznienia Sądu Najwyższego” tym samym dając nam do zrozumienia, co redakcja myśli o odchodzącej ze stanowiska pierwszego prezesa SN – Małgorzacie Gersdorf.
            Pierwsze ujęcie pod pierwszym offem (przypominam – off to komentarz zza kadru) jest mocno intencjonalne – widzimy dłoń uzbrojoną w butelkę ze środkiem myjącym szkło, która polewa portret Małgorzaty Gersdorf i wyciera jej twarz ściereczką. Trochę to kojarzy się ze zdejmowaniem portretu Birkuta. Mamy tu  dwie sekundy spływających po portrecie kropli czyszczącego specyfiku i szorowanie po twarzy, jakby w celu wymazania jej z ludzkiej świadomości.


            W offie Wąż  powiada, że „koniec tej kadencji to szansa na zakończenie epoki upolitycznionego Sadu Najwyższego”. Autor nie podaje informacji, autor mówi widzom, co mają myśleć. Mówi też o protestach „rzekomo niezawisłych sędziów, którzy ramię w ramię z politykami opozycji brali udział w politycznych wiecach”. Skoro już o tym wspomina, to powinien również powiedzieć o tym, że za sędziami, którzy w niezawisły sposób narazili się na szereg szykan ze strony władz, jak i za Małgorzatą Gersdorf stanęły tysiące polskich obywateli. Skoro wspomina się  o czymś, proszę pana, to należy to ukazać w całym spektrum a rzetelne dziennikarstwo wymaga przedstawienia wszystkich stron problemu.
   Wąż mówi o „partyjnych nasiadówkach” (tu  wyraźnie zaznaczony wydźwięk pejoratywny) sędziów w siedzibie PO i wmontowuje dawno i kategorycznie skompromitowane zdjęcia z 2017 roku. Ponieważ autor materiału nie wyjaśnia o co naprawdę chodziło, zatem ja go wyręczę. Otóż, Platforma Obywatelska zorganizowała publiczne wysłuchanie w związku z przygotowywanymi ustawami  sądowymi. Marszałek Sejmu, Marek Kuchciński nie zgodził się jednak na tryb oficjalny tych wysłuchań. Było wielce prawdopodobnym, że nie  wpuści uczestników wysłuchania do Sejmu! W tej sytuacji  politycy PO zaproponowali  zorganizowanie spotkania w pobliskiej Sejmowi restauracji  „Czytelnika”, która jako żywo nie jest siedzibą Platformy Obywatelskiej. Było to już wyjaśniane setki razy i nie wierzę, że autorowi umknęło. Wierzę natomiast, że widz, do którego się zwraca, mógł o tych wyjaśnieniach nie wiedzieć, lub o nich po latach zapomnieć. Wykorzystanie tego w sposób celowy oceniam jako naganne w najwyższym stopniu.
            Mówiąc o uchwale Sądu Najwyższego dotyczącej sposobu powołania sędziów do KRS, Wąż przebiega kamerą po twarzach sędziów SN, kolejno wypominając im PRL-owski rodowód. Czyli powołanie na stanowiska sędziowskie w latach przed 1989 rokiem. Skoro tak, to przypomnę panu, że Jarosław Kaczyński w 1971 na Wydziale Prawa i Administracji UW uzyskał tytuł magistra. Studiowali z nim m.in. Andrzej Rzepliński i  Marek Safjan. W 1971 uzyskał miejsce na aplikacji prokuratorskiej w Warszawie, której wszakże nie podjął. W 1976 na WPiA UW obronił pracę doktorską. W latach 1971–1976 zatrudniony był jako pracownik naukowy w Instytucie Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego. Mam panu przytoczyć życiorysy jeszcze kilku osób? Mogę, tylko co z tego ma niby wynikać? Nie mam osobiście żadnych pretensji do Kaczyńskiego, że żył, kształcił się i pracował w PRL. Bo niby co miał robić, podobnie jak wymienieni przez pana sędziowie? Pan ma do Jarosława Kaczyńskiego o to żal? Bo ja o to akurat – nie.
            Kuriozalna jest wypowiedź Adriana Stankowskiego („Gazeta Polska Codziennie”) o „próbie przeforsowania przez Małgorzatę Gersdorf” na stanowisko jej następcy „kapitana wojskowej bezpieki” Józefa Iwulskiego. To, że zaproszony do udziału w programie rozmówca mówi brednie, to pół biedy, ale że te brednie ciągnie dalej autor, to już katastrofa. Przypomnę bowiem, że sędziego Iwulskiego na stanowisko p.o. prezesa SN rekomendował prezydent Andrzej Duda we własnej osobie! Nie wiedział pan o tym, panie autorze? Zachęcam do zapoznania się z materiałem poniżej, w którym tę rekomendację uzasadnia kwieciście prezydencki minister, Paweł Mucha.



            Przypomnę też, że niewiele czasu minęło, a panowie musieli się wycofywać z głoszonych przez siebie „oczywistości”, które oczywiste wcale nie były, a Małgorzata Gersdorf spokojnie (no, może względnie spokojnie) doczekała końca swojej kadencji.
            Dalej Konrad Wąż informuje w offie, że TSUE orzekło uchwałę SN w sprawie KRS jako wydaną bez podstaw prawnych. Z tego, co czytamy w sekwencji wyroku TSUE jest dokładnie, diametralnie odwrotnie. A jedną z  rzeczy, którą TSUE w SN uznało za pozbawioną podstaw prawnych jest stworzenie Izby Dyscyplinarnej.
            Poniżej zamieszczam treść orzeczenia w całości:


            Wąż mówi: „TSUE orzekło uchwałę SN w sprawie KRS jako wydaną bez podstaw prawnych” i dodaje „jak wtedy, gdy sędzia Tuleja...” i dalej ciągnie się już prawdziwy zagmatwaniec, który tak jest skonstruowany, że ktoś, kto nie zanalizuje słowa po słowie (a który telewidz będzie się w to bawił?) zrozumie, że TSUE uznało pytanie Igora Tulei za bezpodstawne, podczas gdy TSUE orzekł, że nie może odpowiedzieć na to pytanie ze względów proceduralnych – ponieważ może odpowiadać jedynie na pytania prejudycjalne dotyczące interpretacji prawa unijnego, która jest sądowi pytającemu niezbędna do rozstrzygnięcia danej sprawy. Jednocześnie TSUE  podkreślił, że żaden przepis prawa krajowego nie może stanowić przeszkody dla skorzystania przez sąd krajowy z uprawnienia do wystąpienia z pytaniem prejudycjalnym do luksemburskiego Trybunału.
            Ale Wąż nie bawi się w takie prawne meandry przecież. W to miejsce sączy telewidzom przeświadczenie, że Tuleja wstrzymał bieg spraw karnych, by ulżyć losowi bandytów, którzy znęcali się nad swoimi ofiarami.
            A potem już Konrad Wąż popłynął na znanej, sprawdzonej fali i powrócił do: skradzionych części od wiertarki (sic!), do ściągniętych z lady 50 złotych, do niefortunnej, koszmarnie zmanipulowanej przez wszystkich wypowiedzi sędzi Ireny Kamińskiej o „nadzwyczajnej kaście”.
          Na koniec autor przywołuje ostatnie orzeczenie TSUE dotyczące działania Izby Dyscyplinarnej SN. Przywołana wypowiedź Zbigniewa Ziobro o tym, że Europa nie ma prawa ingerować w sprawy ustroju sądownictwa w Polsce nie dziwi. Dziwi natomiast fakt, że autor nie pyta o decyzje Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sprawie, nie pyta też o ewentualne konsekwencje tych decyzji. Dziwi też, że ostatni off, zawsze kluczowy dla oceny stanowiska autora jest peanem na cześć rządzącej partii.


Wersja filmowa analizy:


https://www.facebook.com/naszaTVi/videos/250655869678978/


Przedruki są możliwe pod warunkiem podania źródła publikacji


                                                       © Dorota Ceran/ceran.press



Książkę "Maszyny księcia Raimondo" kupisz tutaj:
Tu kupisz e-book i książkę drukowaną, kórą dostaniesz przesyłką na wskazany adres:




Z serwisem Ceran.Press współpracują

dawniej




GŁÓWNY SPONSOR KSIĄŻKI
A ja Łódź wolę...
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy