Z ostatniej chwili - Analiza warsztatowo-merytoryczna Wiadomości TVP z 30 sierpnia 2019 - TRZASKOWSKI ZAWIÓDŁ, RZĄD INTERWENIUJE
Awaria
kolektora doprowadzającego ścieki do warszawskiej oczyszczalni Czajka to temat,
który grzeje wszystkie media w Polsce, od prawa do lewa. Nazywając rzecz po
imieniu, po prostu nastąpiło
uszkodzenie, rozszczelnienie wielkiej rury kanalizacyjnej, która odprowadza z gospodarstw
domowych wszystko to, co spływa z naszych umywalek, wanien, kabin prysznicowych
i oczywiście... z toalet.
Zdarzenie
pojawiło się dokładnie w samym epicentrum kampanii wyborczej dając rządowi
niepowtarzalną okazję do wykazania się i równie niepowtarzalną do oczerniania
władz Warszawy ze szczególnym uwzględnieniem Rafała Trzaskowskiego. Dla TVP to
po prostu kopalnia pomysłów, z której czerpie pełnymi garściami.
Już
w zapowiedzi pada z ust prowadzącej, Edyty Lewandowskiej sformułowanie „katastrofa
ekologiczna” w kontekście jej powstrzymania przez działanie wojska. Czym jest
katastrofa ekologiczna? To trwałe, nieodwracalne uszkodzenia lub zniszczenia środowiska
naturalnego, mające negatywny wpływ na życie człowieka. W dziejach świata są na
to przykłady, na szczęście wcale nie tak liczne, jak mogłoby się nam wydawać.
Wśród nich celowy wyciek i podpalenie ropy w Zatocie Perskiej w 1991 r., do
czego dopuściła się wycofująca się z Kuwejtu
armia iracka. Do wód Zatoki dostało się wówczas 240 milionów baryłek ropy co
spowodowało zatrucie wody, 550 km wybrzeża, bagien i lasów. Innym
przykładem jest awaria reaktora
atomowego w Czarnobylu w 1986 r. W Polsce jak dotąd mieliśmy do czynienia z jednym
przypadkiem uznanym jako katastrofa ekologiczna – czyli z „powodzią tysiąclecia”
w 1997 roku. Doprowadziła na terenie Czech, Niemiec i Polski do śmierci 114
osób oraz szkód materialnych w wymiarze blisko 4,5 miliarda dolarów. Na terenie Polski zginęło 56 osób, a szkody
oszacowano na ok. 3,5 miliarda dolarów.
Kiedy Rafał Trzaskowski
mówi, że nie ma żadnej katastrofy ekologicznej, Konrad Wąż komentuje tę
wypowiedź jako „bagatelizowanie”. Tymczasem prezydent Warszawy po prostu
informuje o stanie faktycznym. Także w trosce o to, by nie wywoływać
niepotrzebnej paniki i nie straszyć mieszkańców. Zwłaszcza, że całkiem
nieodległe są czasy, bo sprzed siedmiu lat, kiedy ścieki z lewobrzeżnej Warszawy
cały czas, systemowo wpadały do Wisły. Czy to znaczy, że wówczas trwał stan
permanentnej katastrofy ekologicznej?
Marek Elas, specjalista
ds. ekosystemów wodnych Fundacji WWF Polska, czyli ktoś, kogo trudno
podejrzewać o nieekologicznie myślenie, mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą, że „katastrofa ekologiczna jest sformułowaniem
zdecydowanie na wyrost. (...) Jak bardzo szkodliwa dla środowiska naturalnego
poniżej ujścia kolektora ściekowego jest ta awaria, okaże się za jakiś czas. W
tej chwili trudno to oszacować.” Jednocześnie na stronie WWF czytamy: „Miejsca
poboru wody dla Warszawy znajdują się powyżej miejsca zrzutu ścieków. Nie ma
powodów żeby mieszkańcy stolicy kranówkę zastępowali wodą butelkowaną.
Zanieczyszczona ściekami woda prosto z Wisły nie nadaje się do spożycia,
mycia, pojenia zwierząt gospodarskich, łowienia ryb i kąpieli”. Ale autor
newsa albo nie zapoznał się z opiniami fachowców, albo zapoznał się, ale nie
były one zgodne z założoną przez wydawcę tezą. Zgodnie z nią widzimy w kadrze ludzi
kupujących na potęgę wodę butelkowaną i będących w stanie wywołanej
medialnymi wieściami paniki. Autor nie zawahał się nawet przed wmontowaniem
setki jakiegoś pana, który mówi: „Powinien rząd wziąć to za łeb wszystko i
powyrzucać. Tych łobuzów, zdrajców...” Bez jednego słowa komentarza ze strony
Węża.
Konrad Wąż w jednym z
offów mówi o 10 milionach litrów trującego szlamu, który w wyniku awarii
dostaje się w ciągu każdej godziny jej trwania do Wisły. Zadajmy sobie pytanie, na ile te ścieki są
trujące. Po pierwsze – wg specjalistów spółki wodociągowo kanalizacyjnej PROWOD
„ścieki są mieszaniną
zarówno zużytej wody, jak i różnego rodzaju substancji płynnych, stałych,
gazowych czy radioaktywnych. Zawierają przede wszystkim wodę, a jej ilość
dochodzi nawet do 99,9%. Wynika z tego, że same zanieczyszczenia zawierają w istocie
niewielki procent substancji szkodliwych dla zdrowia i życia organizmów”.
Najgroźniejszym stałym
elementem ścieków komunalnych są bakterie mogące powodować zagrożenie dla
człowieka.
Reasumując, wg autora newsa
po pierwsze mamy do czynienia z „katastrofą ekologiczną”, po drugie – „Rafał Trzaskowski
rzecz bagatelizuje”. I dlatego właśnie rząd zmuszony był włączyć się w
działania budując most pontonowy a na nim rurę odprowadzającą ścieki do oczyszczalni.
Konrad Wąż nie może powstrzymać się przed słowami: „Na podobne rozwiązanie nie
wpadły władze Warszawy, które okazały się bezradne wobec katastrofy
ekologicznej” podczas gdy nawet politycy PiS zaangażowani bezpośrednio w prace
nad usuwaniem awarii, jak chociażby szef
kancelarii prezesa rady ministrów Michał Dworczyk, ograniczają się do merytorycznych
komunikatów.
„Władze Warszawy nie
potrafią rozwiązać tego kryzysu” – powiada Wąż, nie wspominając ani słowem o decyzji
Rafała Trzaskowskiego dotyczącej ozonowania ścieków na kilometr przed kontrolowanym
spustem do rzeki. A to właśnie najlepsze z rozwiązań w kontekście
zagrożenia chorobotwórczymi bakteriami, najtańsze i najbardziej ekologiczne.
Wymaga bowiem wykorzystania jedynie energii elektrycznej. Ozonowanie ścieków
wg laboratorium naukowo-wdrożeniowego KORONA zyskuje na popularności ze względu
na surowe uregulowania dotyczące bakterii zawartych w fekaliach oraz innych
patogenów. Ozon wytwarzać można na miejscu wykorzystując w tym celu powietrze z
otoczenia.
„Rafał Trzaskowski przez
pierwszą dobę nie informował opinii publicznej...” słyszymy z offu. Tymczasem
na stronie Miasta Stołecznego Warszawa czytamy:
„Awaria nastąpiła w
układzie przesyłowym, który obsługuje nieczystości z części lewobrzeżnej
Warszawy (z siedmiu dzielnic – Bielan, Bemowa, Żoliborza, Woli, Śródmieścia,
Ochoty, Włochy, a także części Mokotowa). W tunelu położonym około 11 metrów
pod dnem Wisły przebiegają dwa rurociągi (kolektory) o średnicy 1,60 m każdy.
Pierwszy z nich – podstawowy, kolektor A – uległ awarii we wtorek, 27
sierpnia, o godz. 5.50. Przesył nieczystości natychmiast został
przekierowany do rezerwowego kolektora B i nie doszło do wycieku nieczystości
do Wisły. W środę rano nastąpiła awaria rezerwowego kolektora B. Z tego
powodu około godziny 8.00 w środę, 28 sierpnia, rozpoczęto kontrolowany
zrzut ścieków nieoczyszczonych do rzeki.
Zgodnie z procedurami, o
zrzucie niezwłocznie zostało powiadomione Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
Informacje przekazano także mediom i opinii publicznej.
Operator infrastruktury
krytycznej jest prawnie zobowiązany do niezwłocznego poinformowania instytucji
rządowych w przypadku zaistnienia sytuacji kryzysowej. A z tą mieliśmy do
czynienia w środę, 28 sierpnia, w chwili rozpoczęcia zrzutu nieczystości”.
Czyli? Czy pan Wąż
wolałby wiedzieć o awarii jeszcze przed awarią?
W kolejnej sekwencji
dowiadujemy się o błędach przy budowaniu samej oczyszczalni. Znamienna jest
setka inż. Janusza Wasia, opisanego jako ekspert w dziedzinie oczyszczania ścieków
(nie dowiadujemy się, jakiej instytucji przedstawicielem jest rozmówca).
Sprawdziłam, jest prezesem zarządu firmy BIOPAX, która reklamuje się jako:
Czyli instytucja zajmująca sie budową, remontowaniem i modernizacją m.in. oczyszczalni ścieków. I wiemy, że to nie ta firma modernizowała Czajkę, tylko WARBUD. Czyżby jakieś rozgoryczenie
po przetargowe dyktowało słowa pana prezesa: „Bo się tam mówi – łapówki, to, tamto...
Nikogo za rękę nie złapałem, nikogo o żadne łapówki nie będę posądzał,
natomiast zrobiono wszystko, żeby ta oczyszczalnia była jak najdroższa”. Szanowny
panie autorze, pozostawienie tej wypowiedzi bez żadnego komentarza z pana
strony w każdym normalnym układzie społecznym zaprowadziło by pana przed
oblicze Wysokiego Sądu.
Dowiadujemy się także z ust
Mariusza Kamińskiego, że jeżeli zawinił ktoś z kręgów samorządowych, z
pewnością poniesie odpowiedzialność. To oczywiste, jak sadzę - inne kręgi, dopóki
samorząd jest w rękach polityków opozycji, nie wchodzą w grę.
PS. A teraz coś ode
mnie, poza analizą. Ktoś powiedział, że gdyby Patryk Jaki był prezydentem
Warszawy, awaria nie miałaby miejsca. Tak, jestem tego pewna. I proszę to rozumieć
tak, jak Państwo sobie życzycie.
Przedruki są możliwe pod warunkiem podania źródła publikacji
© Dorota Ceran/ceran.press
Ciekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń