Tratwą do lepszego świata

Maciej Hen raz na jakiś czas znika, milknie, rzadziej pojawia się w mediach społecznościowych, nieczęsto spotyka się z czytelnikami… a ja się cieszę. Bo to znak, że pracuje nad nową książką. A każda nowa publikacja tego autora to dla mnie prawdziwa radość. I nigdy się nie zawiodłam. Poza pięknym językiem (jak ktoś jest Henem – to oczywiste), poza opisem kawałka świata i czasu, to zawsze haust nadziei. Po każdej przygodzie z książkami Macieja Hena wraca do mnie przeświadczenie, że człowiek to w gruncie rzeczy twór przyjazny i pełen dobrych intencji. Nie zawsze mu wychodzi, czasami złe się odzywa, ale gdzieś, na końcu drogi – czeka nadzieja. Hen raz sięga do czasów odległych („Solfatara” - XVII wiek, czy „Segretario” – XV wiek), raz zwraca się do czasów znacznie nam bliższych („Deutsch dla średnio zaawansowanych” – XXI wiek). Jednak wszędzie tam – w ...