Chorągiewki Stanowskiego
Fot. AI/TVN24/kolaż-ceran.press
Nie bójcie się, nie będę analizowała przebiegu debaty. Już tyle słów powiedziano, że moje trzy grosze nikomu potrzebne nie będą. Poza tym – kto wie, na kogo będzie głosował ten wie, a kto nie wie, to już mu studyjne przepychanki i tak niewiele podpowiedzą. Nie powiem więc słowa o faworytach stawki, o mieszkaniu pana Jerzego ani o wizycie Magdaleny Biejat u prezydenta.
Ale
jednak przy debacie się zatrzymam. Spojrzę na nią z punktu widzenia organizacji
medialnego wydarzenia. Bo to przecież, tak naprawdę – wielkie show. Jeśli ktoś
spodziewał się polityczno-filozoficznych dysput o roli państwa, to jest
boleśnie naiwny. Kto miał niby o tym dyskutować – Maciak z Wochem?
W
przeciwieństwie do debaty, która odbyła się w „Super Expressie”, przestrzeń
była znakomicie zorganizowana. Tam kandydaci stali w dwóch rzędach, dosłownie sobie
wzajemnie na głowie. Tuż za uczestnikami było wyjście,
z którego jeden z uczestników skorzystał wyskakując na papieroska. Kompletna amatorka.
Na Woronicza (budynek nowego studia od ulicy Samochodowej) wykorzystano ogromną
studyjną przestrzeń, ustawiono kilkanaście kamer, które precyzyjnie były skierowane
na konkretnych bohaterów dramatu. Efektowne zabudowanie sufitu światłami maskującymi sztankiety.
Pięknie. Mówię serio.
Trzynastu
kandydatów, trzech prowadzących – Dorota Wysocka-Schnepf (TVP), Radomir Wit
(TVN) i Piotr Witwicki (Polsat). I kilka zasad. Ustalona w wyniku losowania, zaakceptowana
przez sztaby, potwierdzona podpisami kandydatów kolejność wystąpień w poszczególnych modułach i… zasada niewnoszenia
do studia gadżetów, telefonów itd.
I tu moja pierwsza uwaga do organizatorów. Gdzie był kierownik produkcji? Kiedy wyobrażę sobie moją wieloletnią kierowniczkę – Jadwigę, widzę jej natychmiastową reakcję i polecenie wydane obsłudze studia, by oczyścić z chorągiewek pulpit kandydata Stanowskiego. Gdyby się nie zgodził, mogłoby się to skończyć oczyszczeniem studia z samego kandydata Stanowskiego. Czego się produkcja przestraszyła? Że to kandydat?! No i co z tego? Złamał ustalenia i powinien ponieść konsekwencje. Od takich drobiazgów zło się zwykle zaczyna. Od rzemyczka do koniczka, proszę państwa.
Dodam, że inny geniusz wniósł do studia klucz francuski. O matko kochana...
Kandydat
Stanowski, który generalnie przystąpił do walki o prezydenturę dla jaj i po to,
by zrobić zasięgi swojemu kanałowi oraz nieco zamydlić rzeczywistość,
postanowił na samym początku obrazić prowadzącą, redaktor Dorotę
Wysocką-Schnepf. Odcięła mu się z pewnym opóźnieniem (myślę, że wsparta do ucha
z reżyserki), ale nie dziwię się, ponieważ takie chamstwo może na chwilę każdemu
odebrać rezon. Przypominam panom Stanowskiemu, Mentzenowi
i innym niezadowolonym, że zasady dobrego wychowania wymagają akceptacji wobec
gospodarza, skoro już przyjęliśmy jego zaproszenie. To TVP była gospodarzem
tego wydarzenia i miała prawo wybrać takiego dziennikarza, jakiego uznała za
stosowne. Pozostałe media też miały pełne prawo wybrać autonomicznie swoich
przedstawicieli.
Redaktor
Dorota Wysocka-Schnepf jest profesjonalną dziennikarką, wyrazistą, to prawda,
ale na pewno nie stronniczą. Ma swoje zdanie, i to właśnie w niej cenię. Bo
dziennikarz nie może, nie ma prawa być bezdusznym automatem wyłącznie
przekazującym fakty. Nie wolno mu kłamać i manipulować, ale wskazywać, gdzie leży
dobro a gdzie zło to jego obowiązek. Zresztą, szerzej na ten temat pisałam już
jakiś czas temu w tekście „Obywatelska powinność dziennikarza, czyli – czy ten
tramwaj w ogóle pojedzie”[1].
Powiem
więcej – właśnie zabrakło mi reakcji prowadzących debatę dziennikarzy w kilku
momentach. Przede wszystkim powinno się natychmiast zainterweniować po słowach kandydata
Brauna o lekarce z Oleśnicy, którą nazwał „Mengele”. Brak odebrania mu głosu,
wyłączenia mikrofonu i ostrego komentarza uważam za poważny błąd. Dziennikarze
nie są podczas debaty hostessami liczącymi czas, jak chciałby kandydat
Stanowski, lecz są moderatorami dyskusji. Oczywiście, debata to nie panel, ale
są sytuacje, gdzie naprawdę nie wolno iść na żywioł. Zwłaszcza, że akurat tu można
się było spodziewać tego typu sytuacji. Z pewnością nie była zaskoczeniem. Tym
bardziej należało być przygotowanym na zdecydowaną reakcję.
Mimo kilku powyższych uwag jestem pełna podziwu i atencji dla telewizyjnych organizatorów tego przedsięwzięcia. Było długo, to prawda, ale przy takiej liczbie kandydatów nie mogło być inaczej. Wytrwaliśmy bez znużenia.
Teraz
dotrwajmy do niedzieli – 18 maja.
Do
zobaczenia przy urnach.
[1] https://ceranpress.blogspot.com/2025/02/obywatelska-powinnosc-dziennikarza.html
Profesor wagi ciężkiej autor - Dorota Ceran
Wyd. ceran.press
cena - 40 zł
https://allegrolokalnie.pl/oferta/profesor-wagi-ciezkiej-autor-dorota-ceran
Komentarze
Prześlij komentarz