Strach elektoratu - majątek prawicy

 


Fot. mariananistor35


Imigranci. Uchodźcy. Nielegalni. Groźni. Obcy.

Tak przedstawiają nam przybyszy z innych krajów politycy skrajnej prawicy. Bo to świetny materiał do budowania poczucia strachu, niepewności, zagrożenia. Zarządzanie strachem to metoda wykorzystywana przez ten obóz od samego początku transformacji, zwłaszcza ten najściślej skupiony wokół bliźniaków. Wówczas nie było mowy o uchodźcach ekonomicznych, bo nawet najbiedniejszy Somalijczyk miał wystarczająco dużo oleju w głowie, by wiedzieć, że kraj zniszczony przez 45 lat komuny nie jest najlepszym celem w szukaniu dobrobytu. Wtedy Kaczyńscy mieli inne zmory na podorędziu: komunistów, postkomunistów, agentów – którymi to epitetami obdarzali każdego, komu nie było z nimi po drodze. Do apogeum doszli wtedy, gdy „agentem” nazwali swojego szefa – Lecha Wałęsę, któremu nie mogli wybaczyć faktu szefowania im. Z biegiem kolejnych lat musieliśmy słuchać o „żydowskich roszczeniach”
i  niemieckim wykupie polskich ziem”.

O ile Jarosław Kaczyński od Żydów nieco się odczepił, to Konfederacja z radością przejęła temat i włączyła go do „piątki Mentzena”. W ramach kampanii wyborczej Sławomir Mentzen  udaje, że zapomniał o tym punkcie programu, ale spokojnie, proszę pana, proszę się nie martwić, wszyscy będziemy o tym pamiętać.

Żydom Kaczyński troszkę odpuścił, ale niemiecka obsesja go nie opuszcza. Aż chciałoby się poinformować starszego pana, że II wojna światowa się już dawno skończyła. Bo mam wrażenie, że ten fakt zupełnie z jego świadomości wyparował.

Prawica dysponuje całą paletą zjawisk strasznych, którymi stara się przerazić swój elektorat.

To „lewacy i LGBT”, którzy w jakiś tajemniczy sposób zagrażają polskiej, tradycyjnej rodzinie. Nigdy nie mogłam zrozumieć, na czym to zagrożenie miałoby polegać? „Lewackie” bojówki będą napadać na bogobojne stadła i je siłą rozbijać?

To „brukselskie elity”. Nie mam pojęcia, o co chodzi, bo przecież europosłowie PiS i Konfederacji to integralna część tych elit, łącznie z PiS-owskim komisarzem ds. rolnictwa, który pełnił tę funkcję do niedawna, bo do 30 listopada 2024 roku.

To George Soros, który, jeśli wierzyć Kaczyńskiemu, wisi mi mnóstwo kasy. Bo nie dość, że opłacał moje wszystkie obywatelskie protesty w walce o praworządność, to finansował każdą krytykę rządów PiS, co czyni mnie człowiekiem bardzo bogatym.  

Ale najstraszniejsi są ci obcy. Konfederacja boi się nawet nękanych wojną Ukraińców, którzy szukają u nas schronienia przed nalotami na ich domy, szpitale i place zabaw. Ale prawdziwą furię wywołują w prawicy bruneci z czarnymi włosami i ciemniejszym odcieniem skóry. Arabowie, muzułmanie, kobiety w chustkach na głowie, czarnoskórzy ludzie w dredach… Nie ma ich w naszym kraju tak wielu, by spotykać ich na każdym kroku. I mówię to jako mieszkanka wielkiego miasta. W małych ośrodkach pewnie w ogóle nikt ich nigdy nie widział. Natomiast ci, których spotykam, to studenci, informatycy, czasami lekarze, ludzie pracujący w restauracjach, w taksówkach, przywożący mi do domu różne pyszne rzeczy. Są mili, uprzejmi, zawsze uśmiechnięci, nieco nieśmiali. Nigdy nie czułam żadnego zagrożenia z ich strony. Kiedy słyszę histeryczne nawoływania Konfederacji do obrony polskich kobiet przed czyhającymi na nich „obcymi” to myślę jednak, że znacznie większym zagrożeniem dla nas, drogie panie – są właśnie mizogini spod znaku Mentzena. Strasznie się boją gwałtów na Polkach dokonywanych przez migrantów, jednocześnie uważając gwałt za zwykłą „nieprzyjemność” dla kobiety. No to, panie Mentzen, jest to fundamentalny dramat, czy rzecz nieco nieprzyjemna tylko? Chyba, że uważa pan gwałt dokonany przez rodaka za mniej naganny?

W jednym z piękniejszych i ciekawszych miast w Europie, w Neapolu, od zawsze kipi kulturowy tygiel. To miasto istniejąc od blisko trzech tysięcy lat, niezmiennie gości przybyszów z całego świata, zwłaszcza z Afryki. Gości mieszkająch tu legalnie i nielegalnie, pracujących i leniących się w słońcu. Pracujących w restauracjach, hotelach i sprzedających torebki z rozłożonych na via Partenope prześcieradeł. I jakoś nie zachwiało to tożsamością Neapolitańczyków. Królami Dzielnicy Hiszpańskiej zawsze będą odwieczni autochtoni, którzy nie boją się zatrudniać pracowników z Nigerii, Somalii czy Kongo. Nie boją się, że Afrykanie okradną ich z kasy i narodowej dumy. Widocznie mają jej w wystarczającej ilości.

Gdybym napisała w tym miejscu, że człowieka nie wolno oceniać po kolorze skóry, narodowości czy szerokości geograficznej z jakiej przybywa, zabrzmiałoby to jak naiwna oczywistość ze szkolnego wypracowania. A jednak, jak się okazuje, trzeba tę prawdę powtarzać wciąż, nieustannie, do znudzenia.

Jestem przekonana, że politycy polskiej prawicy dokładnie o tym wiedzą i prywatnie nie mieliby nic przeciwko zaprzyjaźnieniu się z kimś z dalekiego świata. A własny elektorat oszukują budując w nich poczucie strachu, przerażenia i agresji wobec „obcego”.  Tak bardzo gardzicie, panie i panowie, własnym elektoratem?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

Pożegnanie z Czytelnikami (na jakiś czas...)

List Otwarty do Marszałka Sejmu RP, Szymona Hołowni