Ustawa medialna, na którą czekamy - kilka refleksji subiektywnych
Środowisko dziennikarskie czeka z utęsknieniem na wprowadzenie w życie nowej usawy medialnej. To dla nas wszystkich sprawa kluczowa, ponieważ osiem lat rządów PiS wykazały, jak wiele jest do zrobienia. Wprawdzie nie ma takich zabezpieczeń, które skutecznie uchroniłyby przed łamaniem prawa, ale tak czy inaczej na coś musimy się umówić.
Prace nad ustawą trwają
od dawna a zaangażowani są w nie zarówno przedstawiciele Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego jak i przedstawiciele mediów, także ci związani z
Towarzystwem Dziennikarskim, wśród nich byli prezesi TVP – Jan Dworak czy Janusz Daszczyński.
Projekt został także poddany konsultacjom społecznym, głównie w ramach
środowiska dziennikarskiego oraz wśród medioznawców.
Oto kilka istotnych, z
mojego punktu widzenia, elementów projektu:
Reforma Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
(KRRiT)
Planowana jest reforma KRRiT, która ma zwiększyć
liczbę jej członków z pięciu do dziewięciu, a ich kadencja kończyć by się miała
w różnym czasie. Dzięki temu można liczyć na większy pluralizm w radzie.
Liczymy także
na zmiany uniemożliwiające autokratyczne działania przewodniczącemu tego
gremium, jakich ciągle jesteśmy świadkami
za sprawą Macieja Świrskiego. Przypomnę tylko, że w 2023 roku przewodniczący został
prawomocnie uznany przez Naczelny Sąd Administracyjny za „winnego rażącego
naruszenia prawa oraz bezczynności w sprawie rozpatrywania wniosku telewizji
TVN o przyznanie ponownej koncesji na nadawanie”, w styczniu 2024
bezterminowo wstrzymał wypłatę należnych Telewizji Polskiej, Polskiemu Radiu
oraz rozgłośniom regionalnym Polskiego Radia środków finansowych z wpływów z
abonamentu radiowo-telewizyjnego, uznając te podmioty jako nieistniejące. W
związku z tą sprawą 15 kwietnia 2024 Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów
wszczęła śledztwo w sprawie „niedopełnienia obowiązków i przekroczenia
uprawnień przez Świrskiego”.
Kary, które Świrski
nakładał na TVN, Radio ZET czy Radio TOK FM to kolejne przejawy politycznego
zaangażowania Rady i jej przewodniczącego.
1 października
2024 sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpoczęła realizację
wniosku 185 posłanek i posłów o postawienie Świrskiego przed Trybunałem Stanu.
Jak widać, zmiany są konieczne i to w trybie pilnym. I w trybie pilnym należy, zgodnie z palnami zarysowanymi w ustawie, zlikwidować przedziwne ciało zwane Radą Mediów Narodowych.
Likwidacja abonamentu RTV
Projekt ustawy przewiduje zniesienie obowiązkowej
opłaty abonamentowej za korzystanie z radia i telewizji. Finansowanie mediów
publicznych miałoby być zapewnione z budżetu państwa, co ma na celu zwiększenie
stabilności finansowej tych instytucji.
O ile zgadzam
się w całej rozciągłości z projektem zniesienia abonamentu
w dotychczasowej formie, to uważam finansowanie mediów publicznych z budżetu
państwa za ryzykowne, ponieważ wprost prowadzi do uzależnienia tych mediów od
polityków.
Wielokrotnie i
przy różnych okazjach postulowałam
rozważenie przyjęcia rozwiązania włoskiego. Każde gospodarstwo domowe płaci
określoną sumę (ostatnio było to 5 Euro) dodaną do rachunku za prąd finansując
w ten sposób RAI. I nikt z tym już od dawna nie dyskutuje. Wszyscy się
przyzwyczaili. To jest, moim zdaniem,
rozwiązanie proste, uczciwe i niezwykle łatwe do egzekwowania.
Czy my zawsze
musimy wyważać otwarte drzwi?
Przypominam,
że media publiczne emitują reklamy, co także jest znaczącym elementem ich finasowania,
ale to już temat na zupełnie inne rozważania.
Ograniczenie działalności medialnej jednostek
samorządu terytorialnego (JST)
W projekcie ustawy zaproponowano zakaz działalności
medialnej przez JST oraz podmioty przez nie kontrolowane. Dozwolone miałoby być
jedynie prowadzenie biuletynów informacyjnych oraz stron internetowych i kont w
mediach społecznościowych, pod warunkiem, że publikowane treści nie będą
spełniały definicji prasy. Samorządowcy wyrazili sprzeciw wobec tych
propozycji, uznając je za próbę ograniczenia ich roli informacyjnej.
Tu budzi się
we mnie zdecydowany sprzeciw. Wszelkie tego typu zakazy prowadzą wprost do
skutecznego ich omijania, co zresztą jest uwypuklone już w następnym zdaniu,
gdzie dopuszcza się jednak choćby prowadzenie stron internetowych. Nie rozumiem
też stwierdzenia, że „publikowane treści nie będą spełniały definicji prasy”.
Zgodnie z definicją PWN prasa to: ogół druków o charakterze informacyjnym i
regularnej częstotliwości ukazywania się, obejmujący wszystkie rodzaje
periodyków, tj. dzienniki, gazety, tygodniki, miesięczniki, kwartalniki,
półroczniki i roczniki, w potocznym znaczeniu dzienniki i gazety (p. codzienna
o treści ogólnej) oraz tygodniki (czasopisma) o treści ogólnej. Ergo, czy
nazwiemy druk biuletynem, czy codzienną dawką wiadomości, czy kroniką gminną, i
tak będzie to rodzaj prasy. Nie rozumiem
zatem, czego ustawodawca chciałby zabronić – używania słowa „gazeta”,
przeprowadzania wywiadów na łamach samorządowych periodyków, płacenia autorom
za upowszechniane teksty, czy o co tu chodzi? Rozumiem, że są wydawcy lokalni,
którzy boją się samorządowej konkurencji, ale nie poprzez zakazy droga, mili
Państwo.
Zmiany w
strukturze regionalnych ośrodków Telewizji Polskiej (TVP).
W ramach proponowanych reform planowane jest
połączenie regionalnych rozgłośni Polskiego Radia z ośrodkami TVP, co ma na
celu zwiększenie efektywności i współpracy między tymi instytucjami. Projekt
ustawy zakłada też przeniesienie ośrodków regionalnych z ustawy o radiofonii i
telewizji do tzw. karty powinności. Taki krok budzi obawy o dalszą
marginalizację roli ośrodków regionalnych w strukturze TVP. Janusz Daszczyński,
były prezes TVP, wyraził protest przeciwko tym zmianom, podkreślając znaczenie
ośrodków regionalnych w zapewnianiu pluralizmu i różnorodności programowej.
Połączenie
ośrodków telewizyjnych z rozgłośniami radiowymi uważam za niekorzystne dla obu
stron. Wbrew przekonaniu niektórych, to zupełnie inny rodzaj przekazu i
dziennikarskiej pracy, mimo że od kilku lat niektóre rozmowy w radiowych
studiach są emitowane na stronach w formacie video. Podobnie jest z
zarządzaniem, ze spełnianiem wymogów technicznych, jakże różnych dla radia i
dla telewizji, których specyfika wymaga coraz bardziej wyspecjalizowanych sił
fachowych.
Jeśli już
wzorujemy się na BBC, to skoncentrujmy się na jakości przekazu, a nie na
rozwiązaniach czysto strukturalno-organizacyjnych.
Za medioznawcą
– Krzysztofem Grzegorzewskim powtórzę, że należałoby się skupić na przyznaniu większej
autonomii ośrodkom regionalnym TVP. Ich dyrektorzy powinni być obdarzeni
większą samodzielnością zarówno w sferze programowej, jak i w sferze
zarządzania firmą. Dzisiaj są jedynie wykonawcami zaleceń „centrali”, co robią
bardziej lub niej udatnie. Jednak nie mają wielu możliwości na wykazanie się
inwencją. Wystarczy przejrzeć ofertę programową wszystkich 16 ośrodków, by
stwierdzić, że jest szalenie ograniczona podobieństwem formatów. To wynika
także z gorsetu czasowego zwanego „czasem rozłącznym”. To jest ten czas, który poszczególne
ośrodki mają do zagospodarowania. Uważam, że 3 i pół godziny na dobę rozbite jeszcze na
kilka modułów to dramatycznie mało.
Dyrektor ośrodka
powinien być odpowiedzialny za program oraz finasowanie
i odpowiadać za te sfery na zasadzie prezesa oddzielnej firmy. Ta
odpowiedzialność byłaby także impulsem do znacznie bardziej kreatywnych
działań.
Ostateczne uchwalenie ustawy planowane jest na
sierpień 2025 roku, kiedy to nowy prezydent miałby ją podpisać.
Komentarze
Prześlij komentarz