Nie wiedziała - powiedziała, czyli nasi w parlamencie
Amerykanie wybrali prezydenta. I nie jest to tylko ich sprawa, bo całemu światu grozi polityczna czkawka. Ponieważ Polska także stoi przed problemem wyboru głowy państwa, ważne by ustrzec się przed amerykańskim scenariuszem i nie tylko podjąć właściwe decyzje, ale także by nie dać nikomu szansy na ich podważenie.
Problemem w tej materii
może okazać się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która, zgodnie
z ustawą o Sądzie Najwyższym, miałaby rozstrzygnąć o ważności wyborów
prezydenckich. Status tej izby jest kwestionowany przez polskich prawników a
także przez sądy unijne – Trybunał Sprawiedliwości
Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw
Człowieka. Dlaczego? Ponieważ Izba ta nie jest sądem w rozumieniu prawa
unijnego, jako że zasiadają w niej wyłącznie tak zwani neo-sędziowie, czyli powołani przez Krajową Radę Sądownictwa wybraną na zmienionych w 2017 przez PiS zasadach.
Zasadach polegających wyłącznie na kryteriach o charakterze politycznym. Zatem
- nie jest to sąd niezawisły i
bezstronny. Przeciwnie – w całej rozciągłości jest zawisły i stoi po stronie polityków
PiS.
Ponieważ można
przewidywać, że w wyborach prezydenckich dojdzie do drugiej tury, a jej wyniki
mogą okazać się bardzo wyrównane, istnieje niebezpieczeństwo, że w wyniku rozpatrzenia ewentualnych skarg
wyborczych, wspomniana Izba może nagle ogłosić, że jeśli wygra kandydat
demokratyczny, nie uzna tego wyniku.
Żeby jakoś wyjść z tej
sytuacji, przygotowano tzw. ustawę incydentalną - "o szczególnych
rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z
wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi
w 2025 r."
Głównym jej założeniem jest
to, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów
najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego.
Ustawa została
przegłosowana, ale oczywiście nie obyło się bez pisowskich krzyków. Wśród nich
odnotowałam wypowiedź Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom. Dlaczego jej
wypowiedź przykuła moją uwagę? Z prostej przyczyny – jest to łódzka posłanka, a
zatem Łodzianie w liczbie 10557 (to ci, którzy głosowali na tę kandydatkę) radzi
by wiedzieć, co robi w sejmie ich wybranka
i jak się tam sprawuje. No to cytat z pani poseł:
Panie Marszałku! Wysoka
Izbo! Mamy procedować nad projektem ustawy incydentalnej, a Polacy widzą, że
incydentem, i to bardzo przykrym w dziejach Polski, są obecne rządy koalicji 13
grudnia.
Tak jak już mówili moi
przedmówcy, pomysł, żeby powołać 15 sędziów, z czego 12 to są ludzie, którzy
zaczynali swoją karierę za czasów ciężkiej komuny, jest pomysłem absurdalnym,
ale wpisuje się w waszą strategię przywracania emerytur starym esbekom i przywracania
dawnych komunistycznych kacyków na różne stanowiska. Kategorycznie sprzeciwiamy
się takiemu traktowaniu Polski, takiemu traktowaniu prawa. Prawo jest po to,
żeby go przestrzegać, a wy od początku tych rządów wprowadzacie same
incydentalne rozwiązania.
Incydentalnie
przejęliście w sposób nielegalny telewizję, incydentalnie, jak twierdziliście,
przejęliście prokuraturę. Mamy nielegalną prokuraturę, mamy dziwną
neotelewizję, mamy wreszcie instytucje międzynarodowe, które mówią wam, że nie
ma czegoś takiego jak neosędziowie i sędziowie nie mogą być tak traktowani, a
wy dalej idziecie w zaparte. Ten incydent, którym są wasze rządy, odbija się
Polakom czkawką i mam nadzieję, że Polacy was rozliczą w najbliższych wyborach.
Pozwolę sobie sprostować.
Pominę, oczywiście, te dość prymitywne złośliwości w pierwszego akapitu,
niegodne inteligencji pani poseł.
Skoncentrujmy się na
sędziach. To prawda, co mówi Agnieszka Wojciechowska van Heukelom – 12 spośród proponowanych
osób zaczynała swoją sędziowską karierę w PRL i swoje pierwsze powołania
dostała od ówczesnej Rady Państwa. No ale nie przesadzajmy, nie była to „ciężka
komuna”, bo nie sięga lat stalinowskich. Choć z drugiej strony – faktycznie – dwie
osoby rozpoczynały swoją drogę prawniczą w stanie wojennym (Wiesław Kozielewicz
i Waldemar Płóciennik).
Jednakże umknął pani
poseł fakt, że siedmiu spośród tej „komunistycznej” dwunastki zostało powołanych do Sądu
Najwyższego przez prezydenta… Lecha Kaczyńskiego.
Oto lista nazwisk 16
sędziów, o których mówimy:
Imię
i nazwisko |
Powołanie |
Powołanie
do SN |
Tomasz
Artymiuk |
1988
- Rada Państwa |
2007
– Lech Kaczyński |
Małgorzata
Gierszon |
1984
– Rada Państwa |
2007
– Lech
Kaczyński |
Jerzy
Grubba |
1988
– Rada Państwa |
2005
– Lech Kaczyński |
Halina
Kiryło |
1985
– Rada Państwa |
2009
– Lech Kaczyński |
Zbigniew
Korzeniowski |
1992
|
2007
– Lech Kaczyński |
Wiesław
Kozielewicz |
1993
- Rada Państwa |
1999 |
Michał
Laskowski |
1990 |
2009
– Lech Kaczyński |
Jarosław
Matras |
1992 |
2008
– Lech Kaczyński |
Grzegorz
Misiurek |
1989
– Rada Państwa |
2005
– Lech Kaczyński |
Marek
Pietruszyński |
1987
– Rada Państwa |
2002 |
Waldemar
Płóciennik |
1982
– Rada Państwa |
2005
– Lech Kaczyński |
Romualda
Spyt |
1988
– Rada Państwa |
2007
– Lech Kaczyński |
Dariusz
Świecki |
1993 |
2008
– Lech Kaczyński |
Andrzej
Tomczyk |
1987
– Rada Państwa |
2002 |
Eugeniusz
Wildowicz |
1985
– Rada Państwa |
2009
– Lech Kaczyński |
Dariusz
Zawistowski |
1987
– Rada Państwa |
2005
– Lech Kaczyński |
Nie będę odnosiła się do
kolejnych wywodów łódzkiej posłanki, zwłaszcza tych o TVP, prokuratorach i
neo-sędziach, bo widzę, że bezrefleksyjnie powtarza przekaz partyjny, a na to
szkoda mojego i Państwa czasu.
A jakie będą losy ustawy?
Senat z pewnością się do niej przychyli. A potem dokument znajdzie się na
biurku Andrzeja Dudy w oczekiwaniu na podpis. I jak sądzę, na tym biurku
pozostanie bez prezydenckiego autografu.
Komentarze
Prześlij komentarz