Artykuł - Granica to rzecz umowna
W Usnarzu Górnym pada
deszcz, drobne krople powoli zamieniają się w lód. Ludzie starają się być blisko siebie, osłonięci kocami,
prowizorycznymi prześcieradłami. Na mokradle stoją dwa rozpadające się namioty.
Tu, w lesie na pograniczu Białorusi i Polski, kończy się ludzkość. To tutaj, w sercu Europy, rozgrywa się bezprecedensowa
katastrofa humanitarna.
Monica Perosino “La Stampa”
Przejrzałam prasę włoską i
nie znalazłam ani jednego tekstu, w którym pisano by pochlebnie o sposobie,
w jaki Polska chroni swoją wschodnią granicę. Zwłaszcza surowa w ocenach jest
Monica Perosino, która przypomina, że nawet w sprawie fundamentalnych,
oczywistych aktów pomocy, jak przekazanie jedzenia i ubrań uchodźcom Polskę musiał
przywoływać do porządku Europejski Trybunał Praw Człowieka. Dodam –
bezskutecznie.
O sytuacji na naszej
wschodniej granicy pisze także włoska prasa katolicka podkreślając takie
sytuacje, jak niedopuszczanie lekarzy ani
wolontariuszy do uchodźców ciężko chorych, nawet tych, których stan jest
dramatyczny, plujących krwią, mających kłopot z poruszaniem się. O tym
donosi, między innymi, redaktor Nello
Scavo z watykańskiego „Avvenire".
Tymczasem słyszę ciągle o
tym, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni straży granicznej, jak bardzo dzielne
jest nasze wojsko oraz oddziały WOT. Wczorajsza (9 listopada) debata w sejmie wprawiła
mnie w tym względzie w prawdziwe zdumienie. Ze wszystkich bowiem stron sceny
politycznej słyszałam podziękowania płynące w stronę służb mundurowych na
granicy. Słyszałam apele o wsparcie psychologiczne dla nich. Żeby co? Żeby
mniej gryzło ich sumienie po tym, jak z pełną świadomością wypychają ludzi w
podlaskie, graniczne mokradła? Jak przerzucają dzieci do lasu w jednym buciku, w
lekkiej kurteczce? Dzisiaj rano w Łodzi było zero stopni. Jaka temperatura była
w nocy na granicy? O pierwszej w nocy: -6. No doprawdy, biedni żołnierze, nieszczęśni
strażnicy, jakże im zimno w tych namiotach, jak niezręcznie biegać do TOY-TOYÓW
i do tego nie wiem, czy dobre jedzonko jest dostarczane i w porę.
Oglądając materiały
filmowe z Kuźnicy, gdzie gromadzą się migranci, zastanawiam się, na ile można
tym materiałom ufać. Bo są sygnowane: tt/@MON_GOV_PL; Facebook/Ruslan Kulevich);
PAP/Straż Graniczna; telegram Кулуары KYKY; AFP /East News; Leonid Shcheglov /
AP. Czy widzicie tu jakieś źródło godne zaufania? Nie ma na granicy żadnych
polskich ani zachodnich dziennikarzy. A ja już pamiętam manipulacje równie
wiarygodnego źródła jak powyższe, czyli TVP, gdzie pokazywano materiał z
rzekomymi uchodźcami maszerującymi w kierunku stolicy Szwecji, podczas gdy były
to zdjęcia karawany meksykańskiej. Pamiętam też ostatni wyczyn, kiedy to
widzowie oglądali scenę strzelaniny sprowokowanej przez migrantów, a de facto –
relację z planu filmowego. O konferencji prasowej Błaszczaka z osłem, mułem czy
koniem w tle już nie wspomnę. Nie twierdzę, że na granicy nie gromadzą się
ludzie, nie twierdzę, że każde z tych zdjęć to manipulacja, ponieważ nie mam na
to dowodów. Ale mam poważną wątpliwość dotyczącą stopnia dramatyzmu tych scen.
Oglądamy te obrazki i
wielu drży na myśl o tym, że oto zaraz do Polski wkroczą hordy Hunów, które
będą wyczyniały tu okropne rzeczy. Jakoś nie potrafię poddać się tej obawie.
Podobnie, jak swego czasu przodkowie tych ludzi, stojących u naszych wrót nie
bali się zastępów czmychających przed wojną a potem przed komuną - Polaków. Sam Iran przyjął 100.000 Polaków. Nie
wywożono ich na linie granicy, nie zastosowano pushbacków, nikt nie twierdził,
że atakują Iran hybrydowo. Muzułmanie otoczyli polskich uchodźców opieką
humanitarną. Ich wnuki stoją dzisiaj u naszej granicy. Wstyd!!!!!!!
Nie przebija się też
jakoś do opinii publicznej informacja, że oto niemieccy aktywiści
zadeklarowali, że zabiorą do Niemiec tych migrantów, których celem jest ten
kraj. Najczęściej w związku z tym, że tam już są członkowie ich rodzin.
Niemieckie organizacje pomocowe proszą nasz MSZ o zgodę – bezskutecznie. To w
końcu chcemy rozwiązać ten problem, czy nie, bo nie rozumiem? O co tak naprawdę
chodzi?
Granica to rzecz umowna.
Granice się zmieniają, przesuwają, są strzeżone lub nie. Ludzkie życie nie jest
wartością umowną i zawsze powinno być strzeżone. Tymczasem:
To tutaj, w sercu Europy,
rozgrywa się bezprecedensowa katastrofa humanitarna.
Komentarze
Prześlij komentarz