Na rogu Raka i Dalszego Życia - odc. 23

Już nie swędzi. Ale o spaniu mowy nie ma. Odzwyczaiłam się. Sami wiecie  na pewno, jak to jest, kiedy nocna pora zamienia się w poranek a wy przewracacie się na drugi bok. Czas się niemiłosiernie dłuży. wszystkie gnaty bolą, każda fałdka na prześcieradle zamienia posłanie w madejowe łoże. Zwykle w takich sytuacjach oglądam film, czytam... Aż w końcu padam i śpię. Jestem prawdziwą sową, uwielbiam pracować w nocy i wschód słońca wolę oglądać raczej od tej drugiej strony – kładąc się spać, a nie zrywając o brzasku. Zupełnie jak przeor u Krasickiego, który Wtenczas, nie mogąc znieść tego rozruchu, Ojciec Hilary obudzić się raczył. Wtenczas ksiądz przeor, porwawszy się z puchu, Pierwszy raz w życiu Jutrzenkę obaczył.

No ale żeby całkiem nie spać, to już przesada jest.  Trwa to już trzeci tydzień. Co godzina wstaję z łóżka, łażę, czytam, piję soki, znowu się kładę, włączam telewizor, łażę, czytam, piję soki... Mogłabym napić się wina, albo koniaku, albo wódki... Ale mowy nie ma. Nie wyobrażam sobie tego jakoś. Z alkoholem w ogóle mam tak, że w zasadzie nie piję, bo zawsze z tyłu głowy siedzi alarm: A jak trzeba będzie jechać samochodem?! Więc nie. Nawet na sen.

Patrzę w okno. Zauważyłam, że w bloku na przeciwko jest mieszkanie, gdzie światło pali się bez jednej przerwy, przez całe noce. Poświata nieco błękitna w oknie sugeruje, że chyba ktoś  spędza noce na komputerowych grach. Albo może walczy tak, jak ja... 

Od czasu do czasu bardzo tęgi pan wychodzi na balkon z papierosem. Pewnie nie ma pojęcia, że ktoś go obserwuje. Oczywiście, niejako mimochodem, z bezsenności. 

Dzisiaj znalazłam rozwiązanie: po prostu nie położę się w ogóle. Super!!! Zmontowałam program, obejrzałam film „I była miłość w getcie” z Markiem Edelmanem... Piękny choć oczywiście przeraźliwie tragiczny. Potem – kolejny tom „Rodziny Whiteoaków”... O 5.30 zrobiło się widno. Za oknem mgła. Idę się myć, przebieram się i powoli parzę moją ukochaną kawusię.

Po niekładzeniu się w ogóle do łóżka przez cały dzień nie czuję potrzeby snu. Nawet nie ziewam. I to tak już zawsze będzie? W sumie super, będę żyła dwa razy dłużej!!! Ale mówiąc poważnie, coś się we mnie chyba rozregulowało, organizm dostał jakiegoś oszalenia i postanowił czuwać.  A przecież sen jest nie dla żartu tylko dla regeneracji. Mój postanowił się nie regenerować, uznał najwidoczniej, że wystarczy.

A może ja już jestem zombie, tylko jeszcze o tym nie wiem? 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy