Na rogu Raka i Dalszego Życia - odc. 17


 

Leżę pod urządzeniem, które wygląda jak wybrakowany tomograf. Coś tam się nade mną dzieje, ale nie mam pojęcia, co. Co kilka chwil podchodzi kobitka i maże po moim brzuchu czarnym flamastrem jakieś krzyżyki. Okazuje się, że to moja koleżanka z liceum. Przepraszam, ale nie pamiętam... To chyba dlatego, że moim środowiskiem naturalnym była podstawówka na Harcerskiej. Większość przyjaźni z dzieciństwa to właśnie ta szkoła. Liceum na Mostowskiego nie było już takie bardzo moje. Dzieciaki z Dołów, w tym ja, trzymaliśmy się razem. Też w szkole średniej. Wszyscy pozostali jakoś nie zachowali się w mojej pamięci.

Koleżanka pamięta mnie jednak dokładnie. W sumie jest mi miło, chociaż... No, przytyło ci się, że ho ho!  Taaaak... Fajnie, zwłaszcza, jak leżysz z gołym tyłkiem w maszynie, która obraca się nad tobą i syczy. Nie wiem, jak koleżanka ma na imię, więc zwracam się możliwie bezosobowo. Teraz się nie ruszaj, będziemy cię tatuować. Tatuować?! Po cholerę jasną!? Okazuje się, że to trzy kropki: na brzuchu i dwie na udach. Jako punkty orientacyjne dla maszyny, która będzie mnie naświetlać. Żeby wiązka promieni trafiła precyzyjnie w konkretne miejsce. Oj tam, nie przejmuj się. Później domalujesz sobie flaminga.  Rozśmieszyła mnie, naprawdę. No teraz mnie rozśmieszyła.

Wieczorem do domu przychodzi Ewka. Koleżanka Ewy. Czyli mojej córki. Pielęgniarka. Bo przecież trzeba zdjąć szwy z moich czterech dziurek po laparoskopii. Ewka jest absolutną mistrzynią świata.  Wyjęła z przybornika maleńki skalpelek, nachyliła się nad moim jestestwem... i podniosła się. Już, zdjęte. A ja myślałam, że tylko sobie popatrzyła najpierw. Bo nie czułam absolutnie, kategorycznie nic.

Za dwa tygodnie dowiem się, co dalej...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

TVP3 - oglądalnośc? Nie ma.

Kobiety Konfederacji - majątek ruchomy