Na rogu Raka i Dalszego Życia - odc. 12
Długowłosa
dziewczyna w okularach. Ela. Harcerka, strażak, informatyk, matka, żona.
Świetna kobitka. Leży tu już trzeci tydzień chyba. Ma kłopot z wczesną ciążą.
Nie wnikam dokładnie, o co chodzi, ale coś tam nie leży w niej, jak trzeba.
Lekarze deliberują i obserwują. Ma już jedno dziecko, ale rada byłaby urodzić
drugie. Jest pełna pogody ducha i czegoś, co uwielbiam u ludzi –
zdroworozsądkowego myślenia. I jest osobą o wielkiej kulturze i wiedzy. Każda z
nas marzy o powrocie do pracy.
Jest
z nami w sali świetnie wyglądająca, atrakcyjna laska, która miała jakiś drobny
zabieg – usunięcie polipów czy coś takiego. Pracuje w magazynie hipermarketu
pod Łodzią. Jakbyście musiały naprawdę popracować, to by się wam tak do
roboty nie śpieszyło. Jak byście skrzynki ponosiły. Patrzymy z Elą na
siebie i uśmiechamy się ponad łóżkiem laski. Już wiemy, że jesteśmy wraża
elita, która po to kształciła się, studia kończyła, żeby teraz kasę brać za
lenistwo. Praca umysłowa to nie jest prawdziwa praca w pojęciu „zwykłego człowieka”.
Musiałam dostać raka, żeby mi to w końcu ktoś w oczy powiedział.
Pielęgniarka
wyjmuje ze mnie rurki. Wszystko pikuś z wyjątkiem drenu. Mało co w życiu
tak mnie bolało, jak wyciagnięcie ze mnie tego cholerstwa. Jakby ktoś złapał
paluchem za jelito i pociągnął. I jeszcze złośliwie uszczypnął. Na szczęście
dziewczyna robi to po mistrzowsku – ułamek sekundy przeraźliwego bólu i.… już! Przepraszam,
że tak gwałtownie, ale chciałam, żeby poszło szybko. Dziękuję Ci, kochana
siostrzyczko, za tę gwałtowność. Gdybym mogła zleźć z łóżka, pokłoniłabym Ci
się do samej ziemi. Nie dość, że masz talent, to i kształcić musiałaś się
solidnie, żeby wiedzieć, jak to zrobić.
Do wieczora udaje mi się wstać. Wyglądam, jakbym była na początku ewolucji i właśnie opuściła wygodną gałąź. Zgięta w pół, ręce do kolan, kolana zgięte. Pełznę, żeby się umyć i przebrać w świeżą piżamę, bo wyglądam jak nieboskie stworzenie. Laska patrzy na mnie zdumiona. Już może pani chodzić? No no, podobno po operacji dają wam amfetaminę.
Ela się zaraz udusi ze śmiechu.
Morfinę dają. Chodzi o to, żeby leżeć spokojnie. Po amfie to z rurką w brzuchu poleciałabym pewnie na miasto.
Ela tarza się po łóżku.
Matka Polka byłaby najsłynniejszym szpitalem na świecie. Pamiętajcie,
jeśli ktoś wam kiedyś powie, że po operacjach dają tu pacjentkom amfę, to
autorką fejka jest laska.
Komentarze
Prześlij komentarz