Artykuł - III Kongres Edukacji Pozaformalnej





Czy chcemy uczyć się przez całe życie?
Kilka refleksji po 3. Kongresie Edukacji Pozaformalnej

Czy piętnastowieczny kowal uczący swoich następców fachu wiedział, że był coachem? Nie miał o tym zielonego pojęcia, ale w jakiś sposób był. Przede wszystkim dlatego, że mówiąc dzisiejszym językiem - pomagał w przyspieszeniu tempa rozwoju   i polepszeniu efektów działania uczących się u niego ludzi. Oczywiście, z grubsza rzecz ujmując. Bo jak się już raz młody człowiek jakiegoś fachu wyuczył, to mógł z niego żyć do końca swoich dni. Niewiele się bowiem zmieniało w technologiach, wzornictwie a nawet, prawdę powiedziawszy – w oczekiwaniach społecznych.
Dziś świat gna bez opamiętania i albo uda się nam dotrzymać tempa, albo zostaniemy w ogonie i wypadniemy z gry. By tak się nie stało, by kolejne zmiany technologiczne, logistyczne, konceptualne nas nie przerosły funkcjonuje, zdefiniowana przez  Eurostat w  2006 roku  edukacja pozaformalna, kształcąca osoby dorosłe, najczęściej funkcjonujące na rynku pracy w zakresie umożliwiającym im pogłębienie kwalifikacji albo uzyskanie zupełnie nowych. Cóż by bowiem przyszło specjalistce od repasacji pończoch (kto pamięta?) doskonalenie w zawodzie, skoro przestał być potrzebny?
Polska Izba Firm Szkoleniowych, która skupia ponad 300 firm szkoleniowych z całej Polski (spośród dwóch i pół tysiąca funkcjonujących) zorganizowała w Łodzi  3. Kongres Edukacji Pozaformalnej, który okazał się prawdziwym świętem tej branży, ponieważ zwrócił uwagę ponad pięciuset uczestników, którzy przyjechali na dwa dni (15 – 16 lutego) do naszego miasta z całego kraju.
Przedstawicielka gospodarzy miejsca, czyli dziekan Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, prof. dr hab. Joanna  Jabłkowska zwróciła uwagę na nazwę – „edukacja pozaformalna”. Według Pani Profesor kojarzy się ona trochę z „edukacją nielegalną”.
To uwaga zabawna, ale i zarazem bardzo wymowna, oddająca istotę problemu, który postrzegamy w tej nazwie.- mówi prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych, Piotr Piasecki -  Bo skoro naszą tożsamość definiuje się jako wszystko inne niż edukacja formalna, to pozostaje w konsekwencji – „pozaformalna”. To tak jak z Brytyjczykami, dla których podczas mgły  - kontynent jest odcięty. Kontynent, nie Brytania! Bo oni uważają się za pępek świata. Podobnie tu, nazwa jest odniesieniem – nazwa przywędrowała ze strony edukacyjnego świata formalnego. Ukuto ostatnio nazwę Usługi Rozwojowe.  Ale to jest bardziej związane z procesem doskonalenia na rynku pracy. Tymczasem zasięg szkoleń, coachingu jest znacznie, znacznie szerszy i obejmuje także inne obszary społeczne. Ciągle  myślimy nad zmianą nazwy.
            Kongres, podczas którego spotkali się szkoleniowcy, coachowie, instruktorzy i inni najrozmaitsi edukatorzy, a także – przedsiębiorcy pragnący dowiedzieć się czegoś o możliwościach rozwoju swoich kadr - odbył się po raz trzeci, po raz drugi zaś zawitał w Łodzi. Jego poprzednikiem były organizowane w 2007 roku przez Bożenę Ziemniewicz, obecną  wiceprzewodniczącą rady PIFS i pełnomocnika zarządu w regionie łódzkim -  Dni Uczenia się Dorosłych.
            Po pierwszej edycji Kongresu, która odbyła się w Warszawie, w Centrum Nauki Kopernik, zapytano mnie w zarządzie, czy byłabym zainteresowana  zorganizowaniem kolejnych odsłon w Łodzi. Jak łatwo się domyślić, byłam zainteresowana. Zwłaszcza, że w Łodzi środowisko szkoleniowców może nie jest jakoś imponująco duże, ale za to bardzo aktywne, co wykazały Dni Uczenia się Dorosłych.  Zgromadziły wówczas  na Rynku Manufaktury naprawdę ciekawych ludzi na wielu spotkaniach – wspomina Bożena Ziemniewicz.-  Tak sobie jeszcze myślę o tym, dlaczego KEP odbywa się w Łodzi i taką najkrótszą odpowiedzią jest, że mój patriotyzm lokalny (tak, jestem łódzką patriotką) i  gotowość do podejmowania działań, które rozsławiają Łódź, zaowocowały tym, że ogólnopolskie wydarzenia edukacyjne z uporem maniaka "sprowadzam" do Łodzi.
W gościnnych progach UŁ dowiedzieliśmy się, że nawet tak szacowne instytucje jak wyższe uczelnie  korzystają z usług firm szkoleniowych. To akurat wydawało  mi się czymś absolutnie zdumiewającym, sądziłam bowiem, że uniwersytety, uczelnie techniczne i inne akademie bazują raczej na własnych specjalistach. Otóż, nic bardziej mylnego. Paradoks?
To nie jest paradoks. Uczelnie organizują we współpracy z firmami szkoleniowymi na przykład studia podyplomowe. I to jest bardzo powszechna praktyka. Tak się dzieje najczęściej  w dziedzinie informatyki i  zarządzania projektami.  tłumaczy Wojciech Drabko, dyrektor PIFS.
Na spotkanie ze szkoleniowcami przybyli także przedstawiciele instytucji rządowych. Niestety, podczas panelu, prowadzonego przez redaktora Jacka Żakowskiego, naczelnik Maciej Lasota z Ministerstwa Edukacji Narodowej nie do końca chyba zadowolił swoją wizją „dobrej zmiany” zebranych uczestników spotkania. Nie dlatego, by ta wizja była zła. „Nie wiadomo, jaka była” - mówili w kuluarach uczestnicy spotkania – „ponieważ przedstawiono ją w sposób wyjątkowo mało precyzyjny i ogólnikowy”.
Bo na pewno trudno jest mówić z perspektywy kogoś, kto dotychczas nie miał nic wspólnego z tą dziedziną. Zakładam, że jeśli ktoś spędza całe lata w urzędzie to nie pracuje ani w szkole ani placówce szkoleniowej. Ale tu problem jest znacznie  większy. I polega na zmianie paradygmatu nowoczesnej edukacji. – mówi Piotr Piasecki.
Bowiem jedną z konkluzji Kongresu było propagowanie „oświeceniowego” modelu kształcenia, w przeciwieństwie do skostniałych, jak to określono, metod ciągle królujących w instytucjach edukacyjnych sektora formalnego. Czyli, jak sugerował podczas jednej z kongresowych dyskusji Janusz Moos, dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, należy dążyć do jak najdalej idącego oderwania się od szkolnej ławki.
Ja te metody tak zwane „tradycyjne” nazywam „szkołą pruską”, gdzie człowiek biernie ma poddać się procesowi nauczania. – wyjaśnia prezes PIFS -  Nasz paradygmat głosi, że człowiek się uczy, a nie jest nauczany. I to nie jest tylko gra słów ale zmiana podmiotowości. To uczący się jest podmiotem, głównym aktorem w tej grze. On się uczy a my mamy mu w tym sprzyjać.
Przy tego rodzaju rozważaniach pojawia się pytane o autorytet. Czy ostatnio notowane w przestrzeni społecznej zjawisko dezawuacji wszelkich autorytetów nie bierze początku właśnie już w szkole. I to podstawowej?  Tam, gdzie nauczyciela spycha się często do roli wyłącznie wspomagającej w przeciwieństwie do niegdysiejszego mistrza? – pytam Piotra Piaseckiego.
Nauczyciel już nie może być mistrzem, bo nie ma możliwości pokazania nikomu takiego  świata, jaki będzie za dziesięć lat.  To wynika z tempa zmian. Mój nauczyciel mógł jeszcze przewidzieć, jak będzie wyglądało moje życie jako dorosłego człowieka. Dzisiaj nauczyciel tego wiedzieć nie może. Ale może nauczyć młodego człowieka poruszać się wśród różnych dóbr informacji. I to jest jego współczesna rola.
Kształcenie pozaformalne to usługi w przeważającej liczbie płatne. Powstaje pytanie, czy obok wszystkich szlachetnych, prospołecznych i prorozwojowych celów nie jest to po prostu pomysł na intratny biznes?
Jest różnie. Są firmy, które w swoim dziale edukacyjnym zatrudniają nawet po 200, 300 osób. Ale są też „firmy w teczce”  - coach, menadżer i właściciel w jednym.  Często mają jednego, dobrego klienta. Najważniejsze, by umieć  rozróżnić usługę szkoleniową dobrą od niedobrej. A nie każdy klient to jeszcze potrafi. Nie każdy jest wystarczająco dobrze przygotowany do takiej oceny. I to jest między innymi nasze zadanie. – wyjaśnia Wojciech Drabko.  
O ile ze strony firmy szkoleniowej może to być biznes, o tyle dla szkolącego się, czy dla firmy chcącej podnieść kwalifikacje swoich pracowników bywa sporym obciążeniem finansowym. W odpowiedzi na ten problem podczas Kongresu zaprezentowano przedsiębiorcom  Projekt „Przepis na rozwój”, w ramach którego rozpoczął działanie  łódzki operator bonów na usługi rozwojowe w naszym województwie. Jest to  największy w historii projekt dotyczący usług  rozwojowych,  wart w sumie ponad 40 milionów złotych, które będą zainteresowanym  przedsiębiorcom przekazywane w formie bonów w przeliczeniu na liczbę zgłoszonych do szkoleń pracowników. Operatorem tych bonów jest  łódzka firma szkoleniowa HRP Group, której partnerem jest organizator Kongresu, czyli Polska Izba Firm Szkoleniowych.  To są do wzięcia konkretne pieniądze, które można, i należy zainwestować, by podnieść jakość swoich kadr. Z założeń projektu wynika, że pracodawca będzie mógł za  te pieniądze zorganizować takie szkolenia, jakie uzna za niezbędne dla pracowników swojej firmy: od nauki języków po kursy z zakresu komunikacji społecznej, czy edukacji menedżerskiej.  Według potrzeb.
Między innymi po to był  też zorganizowany ten Kongres. – mówi Wojciech Drabko-  Chcemy także  uświadomić przedsiębiorcom, że dobra edukacja menedżerska może być kluczem do dobrego prowadzenia firmy, że nie wystarczy zarządzać w sposób intuicyjny.
Wnioski? Rezultaty?- pytam Bożenę Ziemniewicz -  Co dały polskiemu kształceniu pozaformalnemu te dwa łódzkie dni?
Każde takie spotkanie to solidna porcja wzajemnego uczenia się. Szkoleniowcy od szkoleniowców. Pracodawcy od szkoleniowców i odwrotnie... A w kontaktach z MEN to  także uzgodnienie pewnego wspólnego języka. Żebyśmy ustalili, co rozumiemy pod tymi samymi pojęciami. I to chyba jednak w tym roku się udało.



Pięć minut wspomnień:


      














Z serwisem Ceran.Press współpracują



GŁÓWNY SPONSOR KSIĄŻKI
A ja Łódź wolę...












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Awantura w Zgierzu, czyli czego się nie dowiesz z Łódzkich Wiadomości Dnia (TVP3)

Pożegnanie z Czytelnikami (na jakiś czas...)

List Otwarty do Marszałka Sejmu RP, Szymona Hołowni